Rozgrywający drużyny siatkarskiej Cosar z Rawenny Davide Saitta zaprotestował przeciw planom rozegrania meczu ligowego z Itas Trentino w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Poprosił o pomoc papieża Franciszka.
Saitta interweniował najpierw u władz ligi. Usłyszał, że mecz mógłby być przeniesiony na inny termin, ale sam papież musiałby o to poprosić. Tę oczywistą złośliwość siatkarz potraktował dosłownie. Napisał do Franciszka list z prośbą o pomoc. Został on opublikowany w katolickim dzienniku "Avvenire". - Oni chcą nam ukraść święta Bożego Narodzenia - stwierdził sportowiec.
Nie chodzi tu jednak wyłącznie o zmuszanie do pracy w jedno z największych świąt chrześcijańskich. To także kolejny przykład tego, że władze siatkówki nie liczą się ani z godnością zawodników, ani z ich prawem do odpoczynku, ani z możliwościami zdrowotnymi. Kalendarz siatkarskich rozgrywek - nie tylko we Włoszech - jest naładowany do granic możliwości, a raczej - poza tymi granicami. Głośna była sprawa tegorocznego terminu Pucharu Świata w Japonii, który zaplanowano tuż po finale Ligi Narodów w Chicago. Doszło do sytuacji, w której część reprezentacji Polski walczyła jeszcze w USA, a część musiała już lecieć do Japonii z drugim trenerem na turniej, rozgrywany w dodatku przez dwanaście drużyn w morderczej formule "każdy z każdym".
Powód takiego spiętrzenia zawodów jest jeden: pieniądze. Chciwość powoduje absurdalną eksploatację zawodników, a także lekceważenie uroczystości religijnych.
Siatkówka także w Polsce jest dyscypliną bardzo popularną. Nic w tym dziwnego - nasza męska reprezentacja to aktualni dwukrotni mistrzowie świata. Także nasze panie mają na koncie wspaniałe sukcesy, choć było to już jakiś czas temu. Nasza liga stoi na wysokim poziomie. To do naszych klubów przyjeżdżają reprezentanci Francji, USA, a czasem nawet Brazylii, Włoch i Rosji. Polacy dzięki siatkówce przekonali się, że masowe imprezy sportowe mogą przyciągać całe rodziny, ludzi w każdym wieku, którzy świetnie się bawią i nie są narażeni na agresję. Szkoda by było, gdyby inna patologia niszczyła ten wspaniały widowiskowy sport i uderzała w życie religijne.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.