Co najmniej 33 osoby zginęły w nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy po ugandyjskiej stronie Jeziora Alberta zatonęła łódź - podała lokalna policja, informując jednocześnie o 17 ocalałych.
"Są 33 ofiary śmiertelne, 17 osób przeżyło" - powiedział agencji AFP szef lokalnej policji Marcelino Wanithu. Poinformował również, że łodzią płynęli kupcy, którzy transportowali swoje towary z miasta Hoima na południu do znajdującego się na północy Nebbi.
Przyczyną zatonięcia łodzi były najprawdopodobniej złe warunki atmosferyczne oraz przeciążenie.
Zdaniem cytowanej przez AP rzeczniczki policji Zury Ganyany na pokładzie było od 70 do 80 osób. Według AP, łódź formalnie mogła przewozić tylko 40 osób i dwie tony ryb.
Jezioro Alberta znajduje się na granicy Ugandy i Demokratycznej Republiki Konga.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.