Premier Włoch Silvio Berlusconi powiedział, że będzie dążył do przedterminowych wyborów parlamentarnych, jeśli okaże się, iż jego zdolność do rządzenia osłabła po konflikcie z dotychczasowym sojusznikiem, szefem Izby Deputowanych Gianfranco Finim.
Jak podają we wtorek włoskie gazety, w poniedziałek wieczorem na kolacji z senatorami ze swej partii Lud Wolności Berlusconi oznajmił: "Ścieżka jest wąska i przy pierwszym incydencie idziemy do wyborów".
Pod koniec lipca Fini, współzałożyciel Ludu Wolności, postanowił z około 30 zwolennikami założyć w parlamencie własne koło, co znacznie osłabi centroprawicowy rząd Berlusconiego. Pierwszym testem dla premiera Włoch w nowej sytuacji będzie głosowanie w środę nad losem wiceministra sprawiedliwości Giacomo Caliendo.
Deputowani będą rozpatrywać wniosek opozycji o wotum nieufności wobec Caliendo, a rezultat będzie sprawdzianem nowego układu sił w parlamencie. Jednak nawet gdyby wniosek opozycji przeszedł, to rząd nie będzie musiał rezygnować, ale byłby to symboliczny i trudny do zniesienia cios dla Berlusconiego.
Fini zapowiadał po rozłamie, że jego grupa w parlamencie będzie "lojalnie popierać rząd za każdym razem, gdy podejmowane będą decyzje oparte na programie wyborczym i będzie sprzeciwiać się wyborom szkodzącym w sposób niesprawiedliwy ogólnym interesom".
W ciągu ostatnich 16 lat Berlusconi i Fini utworzyli razem trzy rządy.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.
Mieszkańców Ukrainy czeka trudna zima - stwierdził Franciszek.
W III kw. br. 24 spółki giełdowe pozostające pod kontrolą Skarbu Państwa zarobiły tylko 7,4 mld zł.
Uroczyste przekazanie odbędzie się w katedrze pw. Świętego Marcina w Spiskiej Kapitule na Słowacji.