Trwa dramat w domach spokojnej starości na północy Włoch, które stały się ogniskami koronawirusa. Każdego dnia umierają tam kolejne starsze, zakażone osoby. Liczba zakażeń i zgonów będzie rosnąć- ostrzegają lekarze i opiekuni.
W ciągu doby w domu opieki w miejscowości Quinzano w prowincji Brescia zmarło pięć osób. Od początku kryzysu epidemiologicznego przed niespełna miesiącem w placówce tej zanotowano 18 zgonów. Tylko jeden z nich potwierdzono jako przypadek koronawirusa, ponieważ test wykonano tam wyłącznie jednemu choremu.
Z kolei w Gandino koło Bergamo spośród 150 sędziwych podopiecznych zmarło ostatnio 15. Około czterdziestu osób ma gorączkę.
"Nie robimy testów, a do szpitala nie biorą naszych gości; oni zostają tam, gdzie są"- wyjaśnił cytowany przez Ansę dyrektor administracyjny Elio Tabotta. Lokalne władze sanitarne przyznały zaś, że w sytuacji , gdy choruje tam 40 osób wszystkie uważane są za potencjalnie zakażone koronawirusem.
W gminie Alzano Lombardo zmarło dwoje pensjonariuszy ośrodka dla starszych ludzi.
Doniesienia o zgonach napływają też z miejscowości Mediglia w rejonie Mediolanu. Nieoficjalnie podawana jest liczba 25 przypadków śmiertelnych, ale i tam nie wiadomo, ile z nich zostało wywołanych przez groźnego wirusa.
Sytuacja w domach spokojnej starości jest "dramatyczna"- podkreślają przedstawiciele związków zawodowych pracowników tych placówek. Jak zaznaczają, miejsca te nie są w ogóle przygotowane na epidemię i nie ma tam odpowiedniej ochrony sanitarnej, brakuje najpotrzebniejszych maseczek. Zakażonych jest kilka osób tam zatrudnionych.
"W łańcuchu dystrybucji środków ochronnych jesteśmy na ostatnim miejscu"- powiedział jeden z opiekunów seniorów.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.