Nawet na terenach wciąż kontrolowanych przez islamskich dżihadystów syryjscy chrześcijanie przygotowują się do Wielkanocy.
„Panuje ogromny głód, brakuje pądu i wody, mimo to wierzymy, że będzie to dla nas ostatni wojenny Wielki Post” – mówi Radiu Watykańskiemu o. Hanna Jallouf. Wraz z drugim franciszkaninem pracuje on w regionie Idlibu, na terenie znajdującym się w rękach rebeliantów ze związanego z Al-Kaidą ugrupowania Dżabhat al-Nusra.
Na tym terenie mieszka trzysta katolickich rodzin. Wciąż pozostają otwarte dwa kościoły – w Knaye e a Yakubiyah. „Wprowadziliśmy zalecenia Watykanu, nie będzie wielkoczwartkowego obmycie nóg, czy adoracji krzyża przez ucałowanie, ale liturgie będziemy normalnie sprawować” – mówi o. Jallouf. Syryjski franciszkanin wskazuje, że w czasie Wielkiego Postu modlono się szczególnie o dar pokoju wierząc w paschalne przesłanie przypominające o tym, że po śmierci jest zawsze życie.
„Ludzie są wykończeni dziesięcioma latami wojny. Są przeraźliwie biedni. Brakuje dosłownie wszystkiego. Za niewielki kawałek chleba trzeba zapłacić aż dolara, a nie ma pracy i dochodów. Nie ma z czego kupić paliwa, by ogrzać swe domy – mówi papieskiej rozgłośni o. Jallouf. – W naszej okolicy wciąż trwają walki, mimo że do 14 kwietnia obowiązuje zawieszenie broni między Rosją i Turcją. Ponieważ znajdujemy się na syryjsko-tureckim pograniczu są tu tysiące uchodźców. Wsparcie niosą organizacje humanitarne, niestety duża część pomocy jest rozkradana i sprzedawana na czarnym rynku. Ponieważ islamiści kontrolują ten teren i drogi są zamknięte epidemia do nas wciąż nie dotarła. Byłaby to prawdziwa masakra ponieważ nie mamy tu szpitali i lekarzy mogących stawić czoło takiemu zagrożeniu.“
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.