105 tornad uderzyło w tym tygodniu w kilka południowych stanów USA zabijając 30 osób. Amerykańscy meteorolodzy ostrzegają, że w nadchodzący weekend żywioł znów da o sobie znać.
Najwięcej spustoszeń spowodowało tornado, nazwane EF-4, które w miniony weekend przeszło przez stan Missisipi. Żywioł objął teren o długości 109 kilometrów i zabił siedem osób. Według amerykańskich mediów tornado spowodowało "katastrofalne" szkody, a w poniedziałek gubernator tego stanu Tate Reeves ogłosił stan wyjątkowy.
Najwięcej tornad zanotowano w Alabamie, gdzie walka z żywiołem rozpoczęła się w Niedzielę Wielkanocną. Nikt tam nie zginął w przeciwieństwie do Georgii, gdzie przeszło 20 tornad, które zabiły osiem osób.
Tornada pojawiły się także na zachodzie Teksasu i w Maryland. Tam także odnotowano ofiary śmiertelne.
Władze dotkniętych żywiołem stanów apelowały, aby w przypadku konieczności schronienia się przed tornadem w miejscu publicznym, starać się zachować dystans społeczny niezbędny do uniknięcia zakażenia koronawirusem.
Oddział Krajowej Służby Meteorologicznej (NWS) w Birmingham w Alabamie alarmował, że gdy nadciąga tornado, to nawet w trakcie epidemii priorytetem jest ochrona przed żywiołem. "Jeśli wydano ostrzeżenie dla twojego regionu, to jesteś bardziej narażony na tornado niż na wirusa" - podkreślano.
Sezon na tornada zaczyna się w USA wraz z nadejściem wiosny. Średnio rocznie przez Stany Zjednoczone przechodzi ich ok. 1,2 tys., z czego najwięcej w Teksasie. Żywioł zabija rocznie ok. 60 osób. Ludzie giną głównie od uderzeń fruwających odłamków.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.