Największą grupę ofiar handlu ludźmi w naszym kraju stanowią Polacy (80 proc.). Cudzoziemcami, którzy najczęściej padają ofiarami tego przestępstwa, są Ukraińcy (8,9 proc.) i Białorusini (8,1 proc.); są to najczęściej młode kobiety - wynika z danych MSWiA.
Ministerstwo przedstawiło je w poniedziałek. 18 października obchodzony jest Dzień Unii Europejskiej przeciwko Handlowi Ludźmi.
Juliusz Karpiński z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji podkreślił, że Polska spełnia potrójną rolę w procederze handlu ludźmi: jest zarówno krajem pochodzenia ofiar, krajem tranzytowym, jak i docelowym, do którego trafiają ofiary tego przestępstwa. Dlatego, jak mówił, "trudno powiedzieć, jaką głównie rolę odgrywa". Podkreślił też, że zjawisko handlu ludźmi zauważono w Polsce na początku lat 90.
Od 1995 roku w prowadzonych przez prokuraturę sprawach ustalono 3781 osób pokrzywdzonych - powiedział Karpiński. Jak podkreślił, coraz więcej odnotowuje się przypadków, kiedy ofiarami handlu ludźmi w Polsce są cudzoziemcy. Karpiński wyjaśnił, że ma to związek z coraz lepszą identyfikacją ofiar, rozwojem systemu ich wsparcia, a także szkoleniem służb. Dodał, że wzrasta liczba ofiar z krajów azjatyckich, a także Rumunii i Bułgarii. Sporadycznie są nimi obywatele państw afrykańskich.
Poinformował, że najczęstszym przestępstwem jest zmuszanie do prostytucji. Podkreślił, że identyfikowanie przypadków związanych z pracą przymusową i żebractwem jest utrudnione, gdyż ofiary często nie chcą wsparcia. "Często osoba, która została wykorzystana, informuje o tym dopiero po powrocie do kraju pochodzenia" - dodał.
Urszula Kozłowska z MSWiA podkreśliła, że ofiarą handlu ludźmi może stać się każdy: mężczyzna, dziecko, kobieta - nie ma tutaj reguły. "Najczęściej ofiary odpowiadają na atrakcyjne z ich punktu widzenia oferty pracy za granicą, które umieszczane są w prasie lub internecie, np. dla hostessy, kelnerki, opiekuna osoby starszej. Są także rekrutowane bezpośrednio - przez osoby przygodnie poznane, np. lover boya, czyli mężczyznę, który uwodzi kobietę, by potem sprzedać ją do domu publicznego" - powiedziała.
MSWiA informuje, że wzrasta liczba przypadków Polaków wykorzystywanych za granicą. Krajami przeznaczenia dla obywateli polskich są przede wszystkim Włochy, Hiszpania, Francja.
Karpiński podkreślił, że od dwóch lat aktywnie zaangażowana w wykrywanie przestępstw związanych z pracą przymusową jest Państwowa Inspekcja Pracy. Na zlecenie szefa MSWiA funkcjonuje Krajowe Centrum Interwencyjno-Konsultacyjne dla ofiar handlu ludźmi, które m.in. prowadzi całodobowy telefon zaufania, zapewnia pomoc tłumacza, prowadzi konsultacje prawne. Centrum obejmuje opieką także małoletnie ofiary handlu ludźmi.
Maryla Koss-Goryszewska z Instytutu Spraw Publicznych podkreśliła, że w mediach mówi się coraz więcej o ofiarach handlu ludźmi, natomiast sposób w jaki przedstawia się ten problem - w jej ocenie - odbiega od ideału. "Obraz ofiary handlu ludźmi w mediach jest stereotypowy - zwykle jest to osoba młoda - prowokująca lub naiwna i głupia kobieta" - podkreśliła. Bardzo rzadko postrzega się ofiarę w kontekście krzywdy lub ochrony jej praw. Podkreśliła także, że najczęściej o handlu ludźmi mówi się w kontekście prostytucji. "Nie mówi się tak dużo o pracy przymusowej, tak dużo o żebractwie" - dodała. Podkreśliła także, że media - niestety - używają sformułowania "handel żywym towarem", które uprzedmiotawia ofiary handlu ludźmi.
Handel ludźmi jest przestępstwem polegającym na wykorzystaniu drugiego człowieka, np. w prostytucji, żebractwie, pracy przymusowej lub do popełnienia przestępstwa, także w sytuacji, gdy przestępstwo zostało popełnione za zgodą ofiary. Polskie prawo za handel ludźmi przewiduje karę pozbawienia wolności na okres nie krótszy niż 3 lata.
Jak podaje MSWiA, w przeważającej liczbie przypadków handel ludźmi jest dziełem zorganizowanych grup przestępczych albo skoncentrowanych na tym procederze, albo traktujących go jako jedno z dogodnych źródeł zysku obok innej działalności przestępczej.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.