List biskupów i wypowiedź abp. Hosera o in vitro grożącego posłom popierającym sztuczne zapłodnienie ekskomuniką nie będą miały przełomowego znaczenia dla głosowania w tej sprawie - uważa poseł PO Jarosław Gowin.
"Na pewno posłowie, którzy są katolikami, wezmą nauczanie biskupów pod uwagę, ale z drugiej strony wydaje mi się, że list biskupów i wypowiedź abp. Hosera grożącego posłom popierającym sztuczne zapłodnienie ekskomuniką, nie będzie miał znaczenia przełomowego" - ocenił we wtorek Gowin, który przebywał w Dąbrowie Górniczej.
"Raczej każdy z posłów będzie się w sprawie in vitro kierował własnym rozumem i własnym sumieniem" - podkreślił poseł. Jak dodał, Kościół ma prawo głosić swoje nauczanie i wyciągać konsekwencje wobec tych swoich członków, którzy się temu nauczaniu nie podporządkowują.
Na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejm ma zająć się pięcioma projektami ustaw dotyczących zapłodnienia in vitro. W sobotnim wywiadzie dla PAP przewodniczący Zespołu KEP ds. Bioetycznych abp Henryk Hoser powiedział m.in., że posłowie, którzy świadomie poprą ustawy dopuszczające metodę in vitro, mrożenie i selekcję zarodków, "automatycznie będą poza wspólnotą Kościoła".
W poniedziałek przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik, abp Hoser i przewodniczący Rady ds. Rodziny KEP bp Kazimierz Górny opublikowali list, w którym napisali m.in., że metoda in vitro powoduje "ogromne koszty ludzkie" - "dla urodzenia jednego dziecka dochodzi w każdym przypadku do śmierci, na różnych etapach procedury medycznej, wielu istnień ludzkich".
Autorzy listu ocenili, że metoda in vitro to "młodsza siostra eugeniki - rzekomo procedury medycznej - o najgorszych skojarzeniach". Jak napisali biskupi, procedura zapłodnienia pozaustrojowego zakłada bowiem "selekcję" zarodków, która oznacza "ich uśmiercenie". "Chodzi o eliminację słabszych zarodków ludzkich, zdiagnozowanych jako nieodpowiednie, czyli o +eugenizm selektywny+, piętnowany wielokrotnie przez Jana Pawła II i inne autorytety".
We wtorek Gowin wyjaśnił dziennikarzom, że jego projekt oznacza zgodę dla in vitro, ale z wykluczeniem, jak mówił, "metod, które są formą eugeniki", czyli takich, które prowadzą do zabijania ludzkich embrionów. Jego koncepcja zakłada m.in. mrożenie niewykorzystanych w procesie in vitro komórek jajowych, a nie embrionów - tworzonych tylko w ograniczonej liczbie, przy zakazie ich selekcji przed wszczepieniem.
Przedstawiając we wtorek swój projekt studentom dąbrowskiej Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej Gowin przypomniał, że Kościół popiera najbardziej zgodny ze swoim nauczaniem restrykcyjny projekt PiS zakładający sankcje karne za stosowanie in vitro. Zaznaczył też, że swój projekt ustawy przygotował "wbrew Kościołowi, do którego należy".
"Wbrew mojemu Kościołowi ja mówię +tak+ dla in vitro. (...). Ale z drugiej strony, wbrew tym, którzy są na lewo ode mnie, mówię, że ludzki embrion powinien być od początku do końca traktowany jako istota ludzka, czyli trzeba chronić jego życie" - podkreślił.
Pytany o wypowiedź abp. Hosera poseł zastrzegł, że nie jest znawcą prawa kanonicznego, ale wydaje mu się, że "ekskomunika jest w tej sytuacji bardzo mało prawdopodobna". "Znam i cenię arcybiskupa, wydaje mi się, że on jest raczej biskupem szukającym kompromisu, porozumienia. Trochę mam wrażenie, że jego słowa zostały wyrwane z kontekstu i ich sens nieco przeinaczono w odbiorze medialnym" - ocenił.
Według Gowina, jego projekt jest najbardziej kompromisowy. "W tym parlamencie będzie niezwykle trudno zbudować jakiś kompromis, zwłaszcza że jest rok przedwyborczy, ale jeżeli jakiś projekt ma szanse na uzyskanie większości w Sejmie, to - moim zdaniem - projekt zbliżony do mojego" - wskazał poseł. Przypomniał, że podobne rozwiązania obowiązują już we Włoszech, Szwajcarii i Niemczech; sprzeciwił się też propozycji niektórych posłów PiS, aby sprawę przełożyć na czas po wyborach.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.