Od kilkunastu lat jurajscy goprowcy przed dniem Wszystkich Świętych odwiedzają niektóre skałki i jaskinie Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Zostawiając przy nich znicze i brzozowe krzyże wspominają ofiary wypadków, które tam się wydarzyły.
Jak powiedział PAP naczelnik jurajskiej grupy GOPR, Adam Van der Coghen, w tym roku ratownicy wyruszą w obchód takich miejsc w sobotę ok. południa, tak aby światełka paliły się przy nich w niedzielę i Wszystkich Świętych.
"Odwiedzimy m.in. jaskinię Wielka Studnia Szpatowców i jaskinie w Sokolich Górach, a także skałkę Okiennik, skałki w okolicy Turni Lechwora w Rzędkowicach, Krucze Skały czy Górę Zborów" - zapowiedział Van der Coghen.
Mimo planów, dotąd na terenie Jury nie powstał symboliczny cmentarz czy miejsce pamięci ofiar wypadków w jaskiniach, skałkach czy ruinach średniowiecznych zamków. Co roku giną tam jednak kolejne osoby. Ofiary to nie tylko niedoświadczeni lub niefrasobliwi turyści i wspinacze, ale też znani alpiniści i instruktorzy wspinaczki.
W marcu tego roku w rejonie Podlesic zginął 74-letni turysta z Bielska-Białej. Był bardzo doświadczony i świetnie wyekwipowany. Doznał obrażeń głowy, prawdopodobnie po poślizgnięciu się i upadku ze skały. Po upadku, po którym próbował powstrzymać krwawienie, przeszedł jeszcze jakąś odległość, po czym opadł z sił.
Mężczyzna doznał poważnych obrażeń głowy, stracił dużo krwi. Mimo że miał w plecaku m.in. apteczkę, nie zabrał z domu telefonu komórkowego, dzięki któremu mógłby wezwać pomoc. Jego ciało znaleziono po trzech dniach poszukiwań wszczętych po doniesieniu zaniepokojonej rodziny.
Goprowcy przypominają, że pozornie łagodne i łatwe do sforsowania jurajskie skałki, bywają zdradliwe - ich stosunkowo niewielkie rozmiary usypiają czujność eksplorujących je osób. Tymczasem upadek z 20-30 metrów jest porównywalny z upadkiem z 10-piętrowego wieżowca.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.