Amerykański lotniskowiec USS "George Washington" wypłynął w środę ze swojej bazy w Japonii, dzień po ostrzelaniu południowokoreańskiej wyspy przez artylerię Korei Płn., i zmierza w kierunku wybrzeży Korei Płd., gdzie od niedzieli weźmie udział w manewrach.
Na pokładzie okrętu znajduje się 75 samolotów bojowych i ponad 6 tys. członków załogi. Wraz z południowokoreańską marynarką wojenną Amerykanie będą ćwiczyć obronę przeciwlotniczą i gotowość do odparcia ataku na wodzie.
Amerykańskie wojska stacjonujące w Korei Płd. poinformowały, że ćwiczenia, które potrwają do 1 grudnia, mają "charakter obronny" i "mimo iż planowane znacznie wcześniej niż wczorajszy niesprowokowany atak artyleryjski, pokazują siłę koreańsko-amerykańskiego sojuszu i nasze zaangażowanie w stabilność regionalną przez wykorzystanie środków odstraszania".
USS "George Washington" wypłynął ze znajdującej się na południe od Tokio amerykańskiej bazy morskiej Yokosuka w środę rano czasu miejscowego. VII Flota USA podkreśla, że było to planowane znacznie wcześniej.
We wtorek Korea Płn. wystrzeliła kilkadziesiąt pocisków artyleryjskich na południowokoreańską wyspę Yeonpyeong. W ataku zginęło dwóch południowokoreańskich żołnierzy, a kilkanaście osób zostało rannych. W ogniu stanęło kilkadziesiąt budynków. Zdaniem analityków był to najpoważniejszy atak od czasu zakończenia działań wojennych na Półwyspie Koreańskim w 1953 roku.
Korea Płd. prowadziła wcześniej manewry wojskowe w tej okolicy, ale zapewnia, że nie strzelała w kierunku Północy.
Stany Zjednoczone, które utrzymują w regionie strefy zdemilitaryzowanej na Półwyspie Koreańskim około 28 tys. żołnierzy, potępiły atak jednak nie chcą informować w jaki sposób amerykańska armia może na niego odpowiedzieć, by odstraszyć siły Korei Płn. i nie dopuścić do kolejnych ataków.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.