Poważne utrudnienia komunikacyjne czekały w poniedziałek mieszkańców Katowic i okolicznych miast w związku z zamknięciem dworca autobusowego przy przebudowywanym dworcu kolejowym.
W porannym i popołudniowym szczycie okolice placów Wolności i Andrzeja, gdzie przerzucono końcowe przystanki z dotychczasowego dworca autobusowego, zatkały się. Niektórzy kierowcy unieruchomionych w korkach autobusów wypuszczali pasażerów na głównych ulicach dojazdowych do centrum. Strona internetowa z rozkładami jazdy komunikacji miejskiej i wprowadzonymi do nich zmianami po południu nie działała.
Władze miasta przyznają, że utrudnienia są poważne i pasażerowie mogą być zdezorientowani, jednak mają nadzieję, że po kilku pierwszych dniach sytuacja unormuje się - m.in. dzięki trwającej już od dawna akcji informacyjnej.
Dworzec autobusowy komunikacji miejskiej działający dotychczas na placu Szewczyka przed dworcem kolejowym zamknięto w sobotę. Od poniedziałku natomiast - jak poinformował w komunikacie główny inwestor przebudowy dworca, firma Neinver - rozpoczął się główny etap całej inwestycji.
Oznacza to m.in. zamknięcie pl. Szewczyka i rozpoczęcie rozbiórki wiodącej nad nim dworcowej estakady, całkowite zamknięcie dla podróżnych hali dworca, a także, najpierw reorganizację ruchu samochodów na pl. Szewczyka i przylegającej do niego ul. Dworcowej, a z czasem - całkowite ich zamknięcie.
W związku z tymi pracami już w sobotę w centrum miasta zmieniły się trasy ok. 40 linii autobusowych. Większość autobusów, które dotąd przecinały tory kolejowe, by dojechać do dworca, od tego dnia kończy i zaczyna bieg przed torami
Wielu pasażerów dotkliwie odczuło zmiany w poniedziałek. "A skąd odjeżdża trzynastka na Bykowinę? Z pętli tramwajowej na Brynowie? I mam iść na rynek na tramwaj, jechać do Brynowa i kasować dwa bilety? Dajcie pokój, wracam do domu" - pomstowała obok zamkniętego Placu Szewczyka pani Adela, która jak mówiła, chciała jechać do rudzkiej dzielnicy Kochłowice, gdzie mieszkają jej wnuki, ale chyba przyjedzie po nią autem synowa.
Mieszkająca w Mikołowie prawniczka, pani Paulina, jadąc do pracy autobusem linii 653 utknęła rano w niespotykanym wcześniej korku na ulicy Mikołowskiej półtora kilometra od centrum. Kierowca otworzył drzwi i krzyknął, że zamiast na dworzec dojeżdża już tylko na Plac Andrzeja, ale pewnie i to potrwa, więc kto się spieszy, niech lepiej idzie na piechotę. Pani Paulina poszła.
"Zmiany, o których informowaliśmy od końca lipca, w końcu stały się faktem. () Rzeczywiście utrudnienia są spore dla mieszkańców, którzy przez lata dojeżdżali na Plac Szewczyka - jednak te zmiany były konieczne i zostały wprowadzone najpóźniej jak to było możliwe z punktu widzenia inwestora" - zapewnił PAP w poniedziałek rzecznik katowickiego magistratu Waldemar Bojarun.
"W tej chwili mieszkańcy przyzwyczajają się do utrudnień, które potrwają co najmniej kilkanaście miesięcy" - dodał. Zaznaczył, że głównym ułatwieniem dla mieszkańców, jeżdżących po centrum i udających się w stronę dużego osiedla Paderewskiego, są przekraczające tory nowe linie autobusowe 900 i 910. Wpuszczono taksówki do ścisłego centrum miasta, m.in. na rynek, i ustawiono dla nich nowe postoje - w miejsce dworcowych. Zwiększyła się też częstotliwość kursowania niektórych linii tramwajowych.
Samorząd Katowic, kolej wraz z komercyjnym inwestorem przebudowy dworca oraz regionalny organizator komunikacji od kilku miesięcy informują o utrudnieniach m.in. na stronach internetowych www.dworzec-katowice.info, www.uwagaprzemiany.katowice.eu oraz www.kzkgop.com.pl.
Rzecznik przypomniał też, że od czwartku na przystankach w centrum miasta oraz głównych przystankach w dzielnicach Katowic dyżuruje ok. 40 informatorów, rozdających mapki i ulotki oraz służących pasażerom radą. W poniedziałek niektórzy z nich potrafili, nie patrząc już w materiały, odpowiadać na złożone pytania pasażerów o przebieg i skomunikowanie poszczególnych linii.
Pozostajemy wierni zasadzie, zgodnie z którą granic nie można zmieniać siłą.
" Iran zawsze wspomagał lud Libanu i ruch oporu, i będzie to robić nadal".
Włochy, W. Brytania, Niemcy, Australia i Nowa Zelandia nie zgadzają się.
Szkody "ograniczone". Kościół otwarto już dla zwiedzających.
Co najmniej sześciu żołnierzy zginęło, wiele osób jest rannych.
Ten korytarze nie będzie pasażem należącym do Trumpa, ale raczej grobowcem jego najemników.