„Epoka patronów-protektorów skończyła się na zawsze” – stwierdził prezydent Egiptu podkreślając, że jego kraj nie zaakceptuje nacisków z żadnej strony w sprawie ochrony Koptów. Jest to bowiem, jak dodał, wewnętrzna sprawa kraju.
Choć Hosni Mubarak nie wymienił imiennie Benedykta XVI, obserwatorzy podkreślają, że był to kolejny gest sprzeciwu wobec papieskich słów o konieczności poszanowania wolności religijnej i zapewnienia opieki chrześcijańskiej mniejszości. Wcześniej w trybie pilnym władze odwołały do kraju na konsultacje ambasador Egiptu przy Stolicy Apostolskiej, a następnie relacje z Watykanem zamroził muzułmański uniwersytet w Kairze.
Coraz wyraźniej widać, że w Egipcie kwestie religijne zaczyna dominować polityka. Hosni Mubarak stara się bowiem przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi zdobyć jak największe poparcie muzułmanów wszelkich nurtów, w tym tych najbardziej radykalnych. Ukłonem w ich stronę może być też wczorajsze oświadczenie ministra spraw wewnętrznych Egiptu. Stwierdził on, że rząd ma dowody, iż za noworocznym zamachem na kościół koptyjski w Aleksandrii nie stoją Egipcjanie, ale palestyńska grupa o nazwie „Armia Islamu”, powiązana z Al-Kaidą.
Na jutro egipska opozycja zapowiedziała ogólnonarodową manifestację w Kairze. Ma to być protest przeciwko podwyżkom, trudnej sytuacji społecznej i łamaniu praw człowieka. Do końca nie wiadomo jednak, kto za nią stoi. Dlatego też prawosławni, katoliccy i anglikańscy biskupi Egiptu wystosowali ekumeniczny apel, w którym proszą chrześcijan, by nie brali w niej udziału, ponieważ nie wiadomo, czemu naprawdę ma ona służyć. Zachęcają za to, by w czasie protestu wierni przyszli do swych kościołów na modlitwę o błogosławieństwo Boże dla Egiptu.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.