W Ammanie, Irbidzie i Karaku odbyły się w piątek kolejne demonstracje opozycji domagającej się ustąpienia jordańskiego rządu i premiera Samira Rafai i wyrażającej niezadowolenie z powodu rosnących cen, inflacji i bezrobocia.
W Ammanie tłum ok. 3.500 demonstrantów z głównego ugrupowania opozycyjnego Frontu Akcji Islamskiej (FAI)oraz różnych ugrupowań lewicowych i panarabskich protestował przeciwko rządom premiera Rafai; zarzucano rządowi, że nic nie robi, aby poprawić sytuację w kraju.
Demonstracje pod takimi samymi hasłami odbyły się też w miastach Irbid i Karak.
Według obserwatorów obecne protesty w Jordanii, Jemenie, Egipcie i Algierii to echo wydarzeń w Tunezji, które doprowadziły do ucieczki tamtejszego prezydenta Ben Alego.
W czwartek król Jordanii Abdullah II wezwał rząd i parlament do szybkiego przeprowadzenia reform politycznych i społecznych.
Zaapelował też, aby pozostali wierni tradycji polskiego oręża.
"Śmiało można powiedzieć, że pielgrzymujemy. My przedstawiciele władz państwowych (...)".
W kraju w siłę rosną inne, zwaśnione z nimi grupy ekstremistów.
"Nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu"
Tylko czerwcu i lipcu strażacy z tego powodu interweniowali ponad 800 razy.