Wszystko wskazuje na to, że inflacja będzie spadać i nie trzeba będzie dalej podnosić stóp procentowych - powiedział w rozmowie z TVN24 prezes NBP Adam Glapiński.
"Wszystko wskazuje na to, że inflacja będzie spadać, nie trzeba będzie dalej podnosić stóp procentowych. Żaden proces nie jest zagrożony, nic tragicznego, dramatycznego się nie dzieje, niektórzy straszą hiperinflacją, zapaścią gospodarczą. Sytuacja jest trudna w tym sensie, że po pandemii jest wielka anarchia handlu międzynarodowego, wymiany towarowej, kooperacji produkcyjnej, ale nic złego się nie dzieje. Polska rośnie w bardzo szybkim tempie. Polska w przyszłym roku wzrośnie, produkt krajowy brutto, jakieś 4,8 proc., może pięć-ileś procent. Natomiast inflacja będzie, ale niższa inflacja niż przyrost dochodów. Warunki życia Polaków się polepszają, ale to nie znaczy, że każdego i w każdej grupie dochodowej. (...) Najuboższym rząd musi pomóc w jakiś sposób, rodzinom, którym koszty utrzymania domówi i mieszkań rosną" - powiedział Glapiński w rozmowie z TVN24.
Dwa dni temu prezes NBP powiedział w trakcie konferencji prasowej, że RPP zrobi wszystko, żeby sprowadzić inflację do celu, przy czym nie ma decyzji, czy RPP przeprowadzi cykl podwyżek stóp procentowych, choć nie można tego wykluczyć. Zaznaczył, że prawdopodobieństwo podwyżki w grudniu jest większe niż brak ruchu.
Rada Polityki Pieniężnej 3 listopada drugi miesiąc z rzędu podwyższyła stopy procentowe, mocniej niż oczekiwano. Stopa referencyjna poszła do góry o 75 pb do 1,25 proc., podczas gdy konsensus PAP Biznes wskazywał na podwyżkę o 50 pb.
Miesiąc wcześniej RPP nieoczekiwanie podwyższyła główną stopę o 40 pb do 0,50 proc.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.