Zaproponowany przez Niemcy i Francję plan oszczędnościowy mający uratować strefę euro będzie ryzykownym testem jedności Unii Europejskiej - przewiduje środowy "Washington Post", powołując się m.in. na zastrzeżenia Polski.
Niemiecka kanclerz Angela Merkel i francuski prezydent Nicolas Sarkozy zaproponowali tzw. pakt konkurencyjności, który - jak ocenia waszyngtoński dziennik w komentarzu redakcyjnym - może uratować euro, "ale tylko stwarzając ryzyko niezadowolenia na dłuższą metę i dysharmonii między krajami europejskimi".
Zgodnie z paktem, zaproponowanym z inicjatywy rządu niemieckiego, Niemcy zaoferują dodatkowe finansowe wsparcie dla zadłużonych państw strefy euro, jak Grecja, Irlandia, Portugalia i Hiszpania, ale pod warunkiem, że kraje tej strefy zrezygnują z podwyższania płac w miarę wzrostu inflacji, podniosą wiek emerytalny i uchwalą poprawki do swych konstytucji nakazujące równoważenie budżetu.
Posunięcia takie - jak przypomina "Washington Post" - przeprowadziły same Niemcy, ale propozycja wywołała sprzeciw w krajach planujących wejście do strefy euro, jak Polska. Dziennik cytuje tu premiera Donalda Tuska, który - jak pisze gazeta - "zapytał przywódców Francji i Niemiec, +czy rzeczywiście sądzą, że mają prawo traktować innych w ten sposób+".
Amerykański dziennik zdaje się solidaryzować z tymi zastrzeżeniami. Zgadza się, że można podejrzewać, iż choć plan Merkel i Sarkozy'ego "stanowi w pewnym stopniu spóźnione uznanie konieczności", to zaproponowano go także w egoistycznym narodowym interesie tych państw i że jego przyjęcie może zahamować wzrost gospodarczy w mniejszych krajach UE.
"Obcięcie kosztów emerytur redukuje dług publiczny, a związanie płac z wydajnością pracy sprzyja wzrostowi gospodarki. Jednak wtłaczanie krajów w konstytucyjny kaftan bezpieczeństwa nie jest mądrzejsze w Europie niż w USA" - pisze dziennik.
Inne sugestie w pakcie, jak podwyżka podatków od korporacji, wydają się - zdaniem gazety - skierowane głównie przeciw "kilku mniejszym krajom, w których takie podatki są niskie".
"Washington Post" powołuje się na opinię ekonomisty z Peterson Institute for International Economics, Jacoba Funka Kirkegaarda, który powiedział, że "jest jasne, iż nic w pakcie nie powstrzyma Niemiec lub innych krajów mających nadwyżki budżetowe w ich dążeniu do zapewnienia sobie wzrostu opartego na eksporcie i dyscypliny (fiskalnej) dla innych krajów i partnerów handlowych".
"Innymi słowy, Berlin wesprze stabilne euro, w zamian za co inni Europejczycy, ale nie Niemcy, zaakceptują na nieokreśloną przyszłość niższą stopę życiową i mniejszą suwerenność" - pisze dziennik.
"Washington Post" przewiduje, że zadłużone kraje strefy euro zgodzą się prawdopodobnie na pakt, bo "nie mają raczej wyboru, nie będąc w stanie zdewaluować swej waluty (której już nie mają)".
"Muszą one mieć nadzieję, że pani Merkel ma rację mówiąc, iż niemieckie doświadczenia dowodzą, że fiskalne zaciśnięcie pasa i wzrost mogą iść w parze. Jeśli jednak nie ma ona racji, Europejskie Marzenie może się przekształcić w koszmar dla znacznych obszarów kontynentu - i wielu jego obywateli może postrzegać wspólny Europejski Dom jako kierowany przez Niemców dom cierpień" - konkluduje "Washington Post".
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.