Resort chce wiedzieć, co żołnierze myślą o wypłacie odszkodowań rodzinom ofiar Casy - ustaliła "Rzeczpospolita".
Rodziny poległych w katastrofie pod Mirosławcem w 2008 r. domagają się odszkodowań w tej samej wysokości, co bliscy ofiar, które zginęły pod Smoleńskiem, czyli 250 tys. zł. Ta kwestia budzi duże kontrowersje w armii.
MON chce wysondować stosunek żołnierzy do tego problemu. Wiadomo bowiem, że uznanie tych roszczeń sprowokuje kolejne. Będą one pochodziły od bliskich żołnierzy poległych na misjach wojskowych w Afganistanie i Iraku.
Resort obrony wybrał jednak bardziej zawoalowaną metodę. Polecił bowiem szefom oddziałów wychowawczych w jednostkach sondowanie opinii żołnierzy na temat odszkodowań. A mógł przecież po prostu przygotować i rozesłać ankietę. Ten sposób może jedynie pogorszyć atmosferę w armii.
MON potwierdza jedynie zlecenie badań nastrojów w wojsku.
Kwestia wysokości odszkodowania powinna zostać uregulowana prawnie, aby każdy żołnierz wiedział na jaką pomoc może liczyć rodzina w razie jego śmierci - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.