To, czy lotnisko w Smoleńsku powinno być zamknięte, zależy od tego, jakie obowiązują na nim procedury - powiedział Maciej Lasek, członek polskiej komisji wyjaśniającej katastrofę smoleńską. Jak przypomniał, Rosjanie dotąd nie udostępnili Polsce instrukcji regulującej te kwestie.
Lasek, który był w piątek gościem radia RMF FM, odniósł się w ten sposób do czwartkowej konferencji rosyjskich ekspertów, którzy wypowiadali się na temat przyczyn kwietniowej katastrofy polskiego Tu-154M. Stwierdzili oni m.in., że nie było możliwości zamknięcia lotniska w Smoleńsku.
"Zamknięcie lotniska może nastąpić w bardzo określonych przypadkach, jedynie kiedy pas startowy jest zablokowany. I taka odpowiedź wczoraj (podczas konferencji - PAP) padła. Nie wyjaśniono natomiast, czy przy widoczności 200 metrów kontroler był w stanie ocenić, czy pas jest wolny" - mówił Lasek.
Jak dodał, ponieważ lotnisko w Smoleńsku jest lotniskiem wojskowym, to kwestia, czy powinno być zamknięte, czy też nie - zależy od jego instrukcji użytkowania. "Lotnisko wojskowe rządzi się innymi prawami niż lotnisko cywilne. W lotnictwie cywilnym w zasadzie lotnisk się nie zamyka, jedynie wstrzymuje się starty i lądowania ze względu na niebezpieczne zjawiska pogody. Tu takich niebezpiecznych zjawisk pogody nie było, mgła nie jest niebezpiecznym zjawiskiem pogody z punktu widzenia wykonywania operacji lotniczych" - podkreślił Lasek.
Przypomniał, że Rosjanie nie pokazali polskim ekspertom instrukcji dotyczącej procedur obowiązujących na lotnisku smoleńskim, twierdząc, że jest tajna.
"Możemy się jedynie domyślać, jakie są procedury, bo mamy dostęp do niektórych dokumentów, na podstawie których przygotowuje się takie instrukcje" - powiedział ekspert. Jak dodał, taka analiza jest również przedmiotem prac polskiej komisji, ale nie chciał mówić o jej wynikach, twierdząc, że "jest za wcześnie".
Podczas konferencji zorganizowanej w czwartek przez agencję RIA-Novosti wypowiadali się trzej rosyjscy eksperci z dziedziny lotnictwa. Stwierdzili, że głównymi przyczynami katastrofy w Smoleńsku były wady w przygotowaniu lotu, formowaniu i treningach załogi, brak treningów na symulatorze, nieznajomość lotniska oraz niski poziom przygotowania polskiego 36. specpułku.
Tuż po ich konferencji, z dziennikarzami spotkali się przedstawiciele polskiej komisji. Stwierdzili, że wypowiedzi rosyjskich ekspertów "to manipulowanie opinią publiczną". Podkreślili też, że Rosjanie powtórzyli jedynie to, co zostało zawarte w upublicznionym w styczniu przez MAK raporcie końcowym.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.