Prezydent RP Bronisław Komorowski zadeklarował w niedzielę na przejściu granicznym w Kuźnicy (Podlaskie), że Polska będzie nadal konsekwentnie wspierała działania obywateli Białorusi dążących do zbudowania społeczeństwa obywatelskiego w tym kraju.
Prezydent złożył takie oświadczenie na spotkaniu z samorządowcami z województwa podlaskiego z terenów, które mają być objęte tzw. małym ruchem granicznym. "Składamy deklarację, że Polska nadal będzie wspierała, na wszystkie dostępne, zgodne z prawem międzynarodowym sposoby, działalność obywateli białoruskich, dążących do zbudowania społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi" - mówił prezydent.
Komorowski powiedział także, że jest pewien - o ile osoby zaangażowane w walkę o demokrację na Białorusi będą w Polsce - iż władze naszego kraju będą "z największą życzliwością" rozpatrywały wnioski o azyl a on sam, korzystając z uprawnień prezydenta, będzie "z największą życzliwością" rozpatrywał wnioski o obywatelstwo polskie.
W czerwcu 2010 roku w Kuźnicy Białostockiej Komorowski, wtedy marszałek Sejmu wykonujący obowiązki prezydenta, zatwierdził umowę o tzw. małym ruchu granicznym z Białorusią. Zakończyło to procedurę ratyfikacji umowy po stronie polskiej.
Od tego czasu nie nastąpiło jednak dopełnienie podobnej procedury po stronie białoruskiej, co uniemożliwia wejście w życie przepisów ułatwiających przekraczanie granicy mieszkańcom strefy przygranicznej. Przepisy te dałyby bowiem mieszkańcom strefy po 30 km po obu stronach granicy, możliwość jej przekraczania bez wiz, a jedynie na podstawie stosownych zaświadczeń.
W czasie niedzielnego spotkania w Kuźnicy, Bronisław Komorowski wyraził "ubolewanie i smutek", że mimo dopełnienia wszelkich formalności w Polsce, proces ratyfikacji umowy po stronie białoruskiej został zatrzymany "na ostatnim etapie". W jego ocenie, "nic nie zapowiada tego, żeby strona białoruska zamierzała uruchomić wspólne rozwiązanie korzystne dla mieszkańców obu krajów".
Dodał, że władze białoruskie "wyraźnie lekceważą" korzystne znaczenie małego ruchu granicznego dla obu krajów, w tym dla przedstawicieli mniejszości polskiej i białoruskiej. "W naszym przekonaniu władze białoruskie działają wbrew interesom zarówno własnych obywateli jak i w jakiejś mierze własnych ziomków po tej stronie polskiej granicy" - mówił Komorowski.
Podkreślił jednak, że "państwo polskie będzie konsekwentnie stawiało na szukanie możliwości zbliżenia naszych społeczeństw". Wyraził jednak zaniepokojenie tym, że "represje polityczne zastępują perspektywę współpracy".
Narastająca fala represji skierowanych przeciwko działaczom opozycji na Białorusi jest "barierą w relacjach między państwami" - mówił prezydent. Dodał, że w sytuacji narastania represji politycznych, skierowanych przeciwko opozycji demokratycznej "należy wzmacniać a nie osłabiać" solidarność i działanie na rzecz stanowisk prodemokratycznych na Białorusi.
"Tak było w Polsce w latach 70. i 80., ile razy władze komunistyczne zaostrzały kurs, myśmy też drżeli czy nie zostaniemy sami. I oczywiście każdy choćby najmniejszy sukces reżimów niedemokratycznych, które powodują osamotnienie działaczy prodemokratycznych w kraju niedemokratycznym, jest dla nich zachętą do zaostrzania represji i odwrotnie" - mówił prezydent, odpowiadając na pytania dziennikarzy dotyczące sytuacji na Białorusi.
Dodał, że fala represji w tym kraju jest coraz większa. Prezydent przywołał nie tylko fakt aresztowania na dwa tygodnie działacza Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta, ale również wyrok 4 lat karnej kolonii dla działacza opozycji demokratycznej na Białorusi.
W spotkaniu z prezydentem wzięło udział ok. 20-30 samorządowców z regionu. Wójt Narewki Mikołaj Pawilcz powiedział PAP, że mały ruch graniczny byłby szansą na "bezkolizyjne odwiedzanie rodzin, które podzieliła granica". Według niego, to także szansa dla małego i średniego biznesu, bo mały ruch graniczny ułatwiłby nawiązywanie kontaktów i realizację przedsięwzięć. Dodał, że wpłynęłoby to też na rozwój turystyki, bo np. Puszcza Białowieska byłaby dostępna dla turystów po jednej i drugiej stronie granicy.
Burmistrz Lipska Małgorzata Cieśluk uważa, że mały ruch graniczny wpłynąłby na współpracę regionów po obu stronach granicy. Dodała, że tego ruchu potrzebują przede wszystkim mieszkańcy, którzy zostawili rodziny po obu stronach granicy.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.