Narasta dramat obcokrajowców zablokowanych w ogarniętej wojną domową Libii.
Nuncjusz apostolski w tym kraju, abp Tommaso Caputo, zaapelował do wspólnoty międzynarodowej zwłaszcza o pomoc dla Erytrejczyków, których – jak szacują źródła kościelne – około 2 tys. zgromadziło się w katolickich ośrodkach Trypolisu. Opiekują się nimi tamtejsi księża i siostry zakonne. Ich sytuacja jest o tyle trudna, że pochodzą z kraju bardzo biednego i, jak zwraca uwagę watykański dyplomata, „są zupełnie opuszczeni, nie mając żadnego punktu odniesienia”.
Według danych Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców w podobnej sytuacji znajdują się przebywający w Libii Palestyńczycy, Irakijczycy, Sudańczycy, Etiopczycy i Somalijczycy. Ich liczbę, łącznie ze wspomnianymi Erytrejczykami, ocenia się na 8 tys. Ponad 3 tys. z nich zgłosiło się o azyl w ośrodku ONZ. Reszta przebywa w rozproszeniu na terenie kraju. W szczególnym niebezpieczeństwie są Afrykańczycy, na których spadło odium za obecność czarnych najemników w szeregach oddziałów wiernych Muamarowi Kadafiemu.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.