Piątkowy szczyt państw strefy euro w Brukseli wygląda na "straconą okazję" uporania się z najważniejszymi przyczynami kryzysu finansowego w eurostrefie - napisał w komentarzu redakcyjnym sobotni "Financial Times".
Według brytyjskiej gazety, szczyt nie miał niczego lub bardzo mało nowego do powiedzenia w sprawie "słabej kondycji europejskich banków i spektakularnie niewłaściwego lokowania kapitału przez sektor prywatny, który przyczynił się do kryzysu, z którym borykają się państwa na obrzeżach eurostrefy".
"Europejscy przywódcy nie mogą dłużej udawać, że wszystko będzie dobrze, jeśli tylko wzmocni się politykę zaciskania pasa i przyjmie nowe zasady polityki fiskalnej, którym brak mechanizmów egzekwowania" - napisano w komentarzu.
"Gdyby wszystkie państwa eurostrefy w latach 1999-2009 skrupulatnie stosowały się do paktu o stabilizacji i wzroście UE i, co więcej, wprowadziły w życie wszystkie zalecenia okrytej złą sławą strategii lizbońskiej ws. konkurencyjności, to czy zapobiegłoby to kryzysowi? Z pewnością nie" - ocenia "FT".
"Politycy eurostrefy nadal nie chcą przyznać, że kryzys zadłużenia ma swe źródło nie tylko w błędach politycznych rządu irlandzkiego i innych, ale także w tym, że banki niemieckie i te w największych gospodarkach eurostrefy były równie skłonne, co banki greckie, portugalskie i irlandzkie do zaangażowania się w zuchwałe pożyczki i podejrzane inwestycje" - podsumowuje dziennik.
Kolejny szczyt 24-25 marca w opinii gazety będzie musiał zmierzyć się z tym problemem.
W piątek eurostrefa przyjęła tzw. pakt o konkurencyjności, przewidujący m.in. liberalizację sztywnych rynków pracy, wprowadzenie mechanizmów wolnorynkowej konkurencji do sektora usług i pobudzenie wydajności pracy. Polityka fiskalna ma być ściślej koordynowana.
Od przyjęcia paktu i wzięcia na siebie zobowiązań kontynuowania działań prowadzących do redukcji deficytu i długu m.in. przez Grecję, Irlandię i Portugalię grupa państw północnoeuropejskich na czele z Niemcami zgodziła się powiększyć europejski fundusz stabilizacyjny.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.