Chińczycy głęboko przeżywają kataklizm swoich wschodnich sąsiadów. Premier Wen Jiabao wyraził głębokie współczucie i solidarność z rządem oraz narodem japońskim, a także zapewnił o gotowości do pomocy.
W niedzielę grupa 15 ratowników, wyposażona w cztery tony sprzętu, dotarła do Japonii.
W Państwie Środka trwa natomiast walka ze skutkami trzęsienia ziemi o sile 5,8 w skali Richtera, które nawiedziło południowo-zachodnią część kraju w ubiegły czwartek. W wyniku wstrząsów w Yingjiang w prowincji Yunnan, zginęło co najmniej 25 osób, a 250 jest rannych. Zburzonych zostało około 18 tys. budynków. Jednak jak zapewniają specjaliści wstrząsy te nie były powiązane z tymi, które dzień później w Japonii wywołały tsunami.
Wielu Chińczyków wciąż pamięta, że w 2008 roku po syczuańskim trzęsieniu ziemi, które miało siłę 8,8 w skali Richtera, japońscy ratownicy zaoferowali ogromną pomoc, a zwykli Japończycy ustawiali się w kolejkach, by ofiarować datki - przypomina agencja Xinhua. Zginęło wtedy prawie 70 tys. osób.
W zaledwie kilka godzin po piątkowym uderzeniu tsunami chińskie serwisy społecznościowe zarejestrowały prawie 5 milionów postów kondolencyjnych opublikowanych przez chińskich internautów. Pośród przytłaczającej większości szczerych kondolencji, wyrażających smutek, znalazły się jednak i takie niosące treści nacjonalistyczne i antyjapońskie. "To świetnie, że trzęsienie ziemi w końcu uderzyło w japońskie karły" - skomentował użytkownik serwisu Sina Weibo podpisany jako Liaoning Taxue Wuhen, co zauważa dziennik "Wall Street Journal". Niektórzy chińscy internauci skrytykowali również swój rząd za opieszałość w reakcji na japońskie tsunami, wytykając, że np. prezydent Rosji oraz szefowie dyplomacji Niemiec i Turcji wyrazili chęć pomocy zanim zrobiły to Chiny.
Wielu zachodnich komentatorów zauważa, że japońska tragedia zbliży do siebie te dwa kraje, które historycznie nie pałają do siebie zbytnią sympatią. Japonia jest drugim po USA partnerem handlowym Chin, jednak relacje ekonomiczne nie idą w parze ze stosunkami dobrosąsiedzkimi. Chińczycy rozpamiętują się w japońskiej inwazji na swój kraj podczas drugiej wojny światowej.
Ostatnio, we wrześniu 2010 roku, relacje znów uległy pogorszeniu, po tym jak chiński kuter rybacki wpłynął na japońskie wody terytorialne i staranował dwie łodzie patrolowe. Miało to miejsce w rejonie niewielkich bezludnych wysp Senkaku (w Chinach nazywanych Diaoyu) na Morzu Południowochińskim, do których obydwa kraje roszczą prawa, głównie ze względu na bogate złoża ropy naftowej.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.