Papież Franciszek miał dziś rozpoczynać podróż do dwóch krajów afrykańskich ogarniętych wojną, jednak ze względów zdrowotnych musiał odłożyć ją w czasie. Do Demokratycznej Republiki Konga i Sudanu Południowego pojechał w jego imieniu watykański Sekretarz Stanu, tymczasem Ojciec Święty skierował do mieszkańców tych krajów osobiste przesłanie. Wzywa w nim, by w tym trudnym dla nich momencie historii nie pozwolili sobie ukraść nadziei i zapewnia, że przybędzie do nich, jak tylko będzie to możliwe.
Franciszek przypomina, że miała to być pielgrzymka pokoju i pojednania. Wskazuje, że przed Kongijczykami i Sudańczykami stoi wielka misja pójścia nowymi drogami, które szczególnie młodym ludziom pozwolą patrzeć z nadzieją w przyszłość. „Trzeba złożyć broń, przezwyciężyć urazy i zacząć pisać nowe karty braterstwa” – mówił Franciszek, zapewniając o modlitwie za te cierpiące narody.
Noszę was w sercu
„Noszę w sobie i powierzam w modlitwie cierpienie, którego doświadczacie już tak długo, zbyt długo. Myślę o Demokratycznej Republice Konga: o wyzysku, przemocy i braku bezpieczeństwa, którego doświadcza, szczególnie na wschodzie kraju, gdzie nadal trwają walki zbrojne, powodujące niezliczone i dramatyczne cierpienie, potęgowane przez obojętność i interesy tak wielu osób – mówił Papież Franciszek. – Myślę o Sudanie Południowym: o wołaniu o pokój jego mieszkańców, którzy wyczerpani przemocą i ubóstwem czekają na konkretne fakty w procesie pojednania narodowego, do którego pragnę się przyczynić nie sam, ale pielgrzymując tam ekumenicznie razem z dwoma drogimi braćmi: arcybiskupem Canterbury i moderatorem Zgromadzenia Ogólnego Kościoła Szkocji.“
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.