Rozumiem, że przewodnicząca KE by chciała, żebyśmy oszczędzali energię i może apelować, ale nie ma żadnych kompetencji, żeby jakiekolwiek państwo do tego zmuszać - mówiła w środę na antenie Polsat News minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Szefowa KE Ursula von der Leyen poinformowała w środę, że zaproponuje wprowadzenie w UE obowiązkowego ograniczenia zużycia energii elektrycznej w godzinach szczytu oraz wprowadzenie limitu cenowego na rosyjski gaz. Pytana o tę propozycję w środę w programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News szefowa resortu klimatu i środowiska wskazała, że Polska będzie przeciwko przymusowemu ograniczaniu zużycia energii elektrycznej w godzinach szczytu.
"Absolutnie będziemy przeciwko. Każde przedsiębiorstwo ma prawo podejmować decyzję samodzielnie, każde państwo w polityce energetycznej ma swoje własne kompetencje. Rozumiem, że pani przewodnicząca by chciała, żebyśmy oszczędzali energię i może apelować, może zachęcać, może pokazywać dobre przykłady, ale nie ma żadnych kompetencji, żeby jakiekolwiek państwo do tego zmuszać" - powiedziała minister Moskwa.
Jak dodała, w oficjalnych dokumentach przygotowywanych przed piątkowym posiedzeniem unijnej rady ds. energii nie ma propozycji ograniczeń, które w środę przedstawiła szefowa KE. "Rozumiem, że jest to sygnał do państw - będzie dyskusja, która pewnie zakończy się podobnie jak przy gazie" - powiedziała Moskwa.
Minister klimatu przypomniała, że podobne pomysły jak przedstawione w środę w przeszłości dotyczyły zużycia gazu. "Zakończyło się to deklaracją solidarności ze strony państw i deklaracją, że dobrowolnie te redukcje w państwach nastąpią. W Polsce redukcje w gazie, w przemyśle i tak nastąpiły - około 25 proc., w dużej mierze ze względu na ceny" - mówiła.
Dopytywana przyznała, że jeżeli pięć państw ogłosi sytuację kryzysu i zwoła Radę UE, wówczas kraje członkowskie będą głosować nad wprowadzeniem 15-procentowych, przymusowych ograniczeń w zużyciu energii. "Co nie oznacza, że my te przymuszenia, te ograniczenia wdrożymy. Przypomnę, że u nas te oszczędności już wyniosły 25 proc. w przemyśle, 17 proc. ogólnie" - powiedziała.
"Unia Europejskie próbuje sobie nadawać kompetencje, których nie ma. Takie decyzje, które dotyczą miksu energetycznego, tego jak zużywamy paliwa, jak zużywamy energię (elektryczną) i gaz, to są niezależne kompetencje państw unijnych" - zaznaczyła szefowa resortu klimatu. Jak dodała, "mamy własne kompetencje, nasze prawo nam pozwala na takie działania i nie potrzebujemy ani pani przewodniczącej, ani nikogo".
Pytana o pomysł szefowej KE dotyczący wprowadzenia opłaty solidarnościowej pobieranej od koncernów energetycznych, dzięki której państwa członkowskie miałyby udzielać wsparcia gospodarstwom domowym znajdujących się w trudnej sytuacji, minister klimatu wskazała, że to "kolejny pomysł, który jest w kompetencjach państw".
"My najlepiej wiemy, jak wygląda nasz system energetyczny, jak działają spółki, czy mają zyski, czy ich nie mają. I po raz kolejny nie potrzebujemy pani przewodniczącej KE, żeby nam to wyliczała, a nie daj Boże jeszcze kierowała te środki do budżetów unijnych" - powiedziała.
Minister Moskwa oceniła, że Polska poradzi sobie z problemami na rynku energetycznym lepiej niż wiele państw europejskich. "Mamy infrastrukturę, od lat się przygotowujemy do uniezależnienia do Federacji Rosyjskiej i owszem doceniamy apele pani przewodniczącej, każdy ma prawo zachęcać do dobrych praktyk (...), ale UE nie ma kompetencji. To jest kompetencja finansowa. Gdyby to się stało, musiałoby też jednomyślnie" - zaznaczyła.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.