Miał plany na życie, chciał mieć troje dzieci. Studiował, rodzice kupili mu mieszkanie w Warszawie, chodził na imprezy, był w kilku związkach. O tym, że zostanie księdzem, nawet mu się nie śniło.
Od spotkania młodych w Garbowie mijają kolejne tygodnie, ale doświadczenie wiary, które wówczas stało się udziałem wielu uczestników, wciąż pozostaje żywe. To także dzięki świadectwu ks. Rafała Główczyńskiego, który o swoim doświadczeniu poznania Boga mówił młodym ludziom.
Ks. Rafał Główczyński znany poprzez swój kanał na YouTube jako „Ksiądz z Osiedla” mówił młodym, którzy przyjechali do Garbowa na Spotkanie Młodych Archidiecezji Lubelskiej o swoim odkrywaniu powołania i o Kościele, którego częścią jest każdy ochrzczony.
Ks. Rafał mówił wprost, że Pan Bóg się o niego upomniał. Gdy pracował w Anglii jako akwizytor, wszedł do polskiego kościoła, gdzie trwało kazanie na temat powołania. To poruszyło w nim coś, czego nie mógł się pozbyć. Postanowił sprawdzić, a raczej upewnić się, że powołanie to nie jest jego droga. Pomyślał, że wstąpi do seminarium salwatorianów, z którymi chodził na pielgrzymki do Częstochowy, żeby przekonać się, że to nie jego miejsce, potem wystąpi i będzie miał spokój.
– Tak zrobiłem i wiecie co? Znalazłem się w całkiem innym świecie. Seminarium w Bagnie stało się moim domem, gdzie musiałem sam po sobie sprzątać, wykonywać przydzielone obowiązki, modlić się codziennie. Początkowo byłem w szoku, że bałagan, jaki zostawiam wieczorem nie znika, gdy budzę się rano. Nie ma mamy, która pozbiera moje skarpetki i one uparcie leżą w tym samym miejscu. Zacząłem odkrywać, że moje życie zależy ode mnie w 100 procentach – mówi ks. Rafał.
Jego znajomi imprezowali w Warszawie, a on chodził na wieczorne modlitwy i czuł się z tym znakomicie.
– Raz miałem kryzys powołania, ale pewien żul z parku w Trzebnicy przemówił mi do rozumu. Trochę zrezygnowany włożyłem habit, wziąłem do ręki różaniec i poszedłem do parku pomodlić się. Była mgła. W pewnym momencie usłyszałem: „O, księżulo!”. Podszedłem bliżej i zobaczyłem trzech mężczyzn „pod wpływem”. Byli mocno poobijani. Zapytałem, co się stało. Okazało się, że się pobili, krew się polała, ale sytuacja już opanowana. Chcieli żebym kupił im piwo, albo choć dał wino mszalne. Powiedziałem, że z tym nie da rady, ale kanapki mogę zorganizować. Myśleli, że ściemniam, ale jak wróciłem po jakimś czasie z kanapkami, jeden mi powiedział „Ty to jesteś w porządku ksiądz”. Ja na to, że dopiero przygotowuję się do bycia księdzem. A on: „Gościu, nieważne. Mówię ci, będziesz zarąbistym księdzem”. Uwierzyłem mu – śmieje się ks. Rafał.
Po święceniach trafił do parafii w Elblągu, gdzie uczył w technikum katechezy. Wtedy przez swoją uczennicę został zaproszony na facebooku do grupy o nazwie „Jaka to wóda?”. Pomyślał, że skoro to miejsce spotkania młodych ludzi, to warto z nimi być i zaproszenie zaakceptował. Okazało się, że to bardzo specyficzna grupa, na której młodzi ludzie publikują np. zdjęcie wymiocin i pytają „zgadnijcie po czym to?”. Inni wymieniają nazwy alkoholi i próbują postawić diagnozę. Ewentualnie trwa tam dyskusja o tym, jak się napić, by w domu nie było afery.
– Cóż ja mogłem wiedzieć na ten temat, ale skoro się tam znalazłem postanowiłem się jakoś przywitać. Napisałem post mniej więcej o treści: „Szczęść Boże, nie jestem specjalistą od alkoholu, ale jeśli ktoś z was chciałby żeby się za niego pomodlić, albo ma jakieś pytanie, to jestem do dyspozycji, pozdrawiam ks. Rafał”. Opublikowałem i poszedłem zająć się swoimi sprawami. W ciągu pół godziny mój telefon oszalał. Co chwilę dostawałem powiadomienia, że ktoś polubił mój post. Kiedy wieczorem miałem chwilę, by zajrzeć na grupę, okazało się, że mam pół tysiąca polubień i komentarzy, typu super że z nimi jestem. Jakiś admin napisał, że jeśli ktoś cokolwiek złośliwego napisze pod moim adresem to ma bana do końca roku. Ludzie zaczęli się do mnie odzywać i pytać o różne rzeczy – opowiadał ks. Rafał Główczyński w Garbowie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.