Egoizm, nasz ludzki egoizm to nie jest, drodzy państwo, jakaś tam bajeczka dla duchowo niewyrobionych.
Tak, wiem, że ostatnio na topie – i słusznie – są różnorakie wyciszenia, wycofania, porzucenia ilości dla jakości i tak dalej, i tak dalej. Tak, wiem, że internetowo-medialny szum nie sprzyja głębi, nie współgrają zgiełk i wewnętrzna cisza… Jednak irytuje mnie mocno postawa co poniektórych, co to jakiegoś bożka sobie robią z owego własnego wyciszenia. Ogłasza taki wszem i wobec na przykład, że trzeba być slow – zwolnić, nie pędzić za kasą, wyjechać gdzieś odpocząć, któryś weekend spędzić w plenerze, kupić wycieczkę zamiast kuchennych mebli. Tyle że nie każdy, hm, może sobie na podobne odprężenie – z różnych przyczyn – pozwolić. Albo twierdzi ktoś na przykład, że dla niego rodzina liczy się najbardziej: i z tego powodu (?!) tnie udział we wszystkich inicjatywach wspólnot ciut szerszych niż „ja” i moje/nasze cztery ściany (te wszystkie sąsiedzkie i parafialne inicjatywy, które padają, bo ludziom po prostu się nie chce!). A że ów czas dla rodziny oznacza czasem niedzielny maraton seriali, cóż, kiedyś trzeba.
Zdarza nam się czasem przebywać wśród ludzi naprawdę fajnych skądinąd, którzy mają tę charakterystyczną przypadłość, że to, co się przydarzyło w ich życiu, co sami dla siebie wybrali, powinno się ich zdaniem sprawdzić u każdego, być dobre dla każdego (może zresztą wszyscy po trosze tak mamy?). Należą do takich niewątpliwie zatrudniający gosposię i panią do sprzątania piewcy dwunastu wigilijnych potraw. Albo zwolennicy nieposiadania samochodu, co jest formą ascezy, niewątpliwie, szkoda tylko że ta asceza dotyczy zazwyczaj ich znajomych, którzy są pod ręką i na każde zawołanie, gdy trzeba takiego ascetę gdzieś samochodem podrzucić.
Niektóre osobniki mają niemal na czole wypisane: „dzieci to moja kariera” i z pewnym poczuciem wyższości spoglądać im się zdarza na te nieszczęsne przedstawicielki płci niewieściej, które gdzieś tam gonią do pracy. Ciekawe tylko, jaką to „karierę” zamiast domowych spraw wybrała na przykład ekspedientka w spożywczaku czy ktoś, kto siedzi osiem godzin przy biurku.
Inni to na przykład nie mogą już słuchać o całej tej wojnie, chorobie, strachu, problemach, no bo ileż można! Ileż można!... Luksus, co nie? Bo niektórzy przecież na tej wojnie, przy chorym, w trudnościach – trwać muszą.
Święty Jan Bosko zwykł mawiać podobno do swoich współpracowników: „Odpoczniemy w niebie”. Coraz częściej zdarza mi się myśleć, że coś w tym jest. Że te wszystkie nasze piękne teorie, banialuki o duchowych szczytach weryfikuje rzeczywistość. Kiedy. Coś. Dla. Kogoś. Trzeba. Zrobić. I to własnym kosztem – zaraz, teraz, nie zwlekając, dzisiaj.
Egoizm, nasz ludzki egoizm to nie jest, drodzy państwo, jakaś tam bajeczka dla duchowo niewyrobionych. On w naszych sercach jest. W moim. A Boży pokój mieć w sobie to nie to samo jednak, co święty spokój.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.