Bastion libijskich rebeliantów Bengazi znalazł się w sobotę pod intensywnym ostrzałem sił lojalnych wobec Muammara Kadafiego. W pobliżu miasta zestrzelono samolot wojskowy. Rząd zaprzecza jednak udziałowi w ataku na miasto.
Według telewizji Al-Dżazira podczas ataku zginęło co najmniej 8 osób, wiele zostało rannych.
Al-Dżazira, powołując się na swojego korespondenta, podała też, że siły Kadafiego weszły do zachodnich dzielnic miasta.
Według agencji AFP atak artyleryjski na Bengazi trwał dwie godziny. W mieście rozległy się odgłosy 4 eksplozji i w powietrze wzbiło się kilka słupów dymu.
Nad miastem pojawił się tuż wcześniej na niskiej wysokości samolot wojskowy, prawdopodobnie Mig-23, ale po kilku minutach tylna część maszyny zapaliła się. Pilot zdążył się katapultować, zanim samolot się rozbił - pisze AFP.
Rzecznik Musa Ibrahim oświadczył jednak: "Nie ma żadnych ataków na Bengazi. Jak zapowiadaliśmy, przestrzegamy zawieszenia broni i chcemy przybycia międzynarodowych obserwatorów".
"Rebelianci atakują natomiast wioski i miasta, usiłując wymusić zewnętrzną interwencję wojskową" - dodał.
Według oficjalnej agencji Jana, "gangi Al-Kaidy atakują jednostki sił zbrojnych stacjonujące za zachód od Bengazi".
"Te terrorystyczne bandy przy użyciu śmigłowców i samolotu myśliwskiego zaatakowały zgrupowanie sił zbrojnych z jawnym pogwałceniem strefy zakazu lotów wprowadzonej przez Radę bezpieczeństwa ONZ" - twierdzi Jana, powołując się na źródła w libijskim resorcie obrony.
Libia ogłosiła w piątek jednostronne zawieszenie broni po przyjęciu przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji w sprawie zamknięcia przestrzeni powietrznej nad tym krajem. Rezolucja de facto daje zielone światło interwencji militarnej w obronie ludności cywilnej w Libii.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.