Kościół na całym świecie pamięta o zamordowanym 31 lat temu arcybiskupie San Salvador, abp. Oscarze Romero.
Wczoraj również Barack Obama oddał mu cześć w czasie swej wizyty w tym kraju. Katolicki hierarcha został zastrzelony w trakcie odprawiania Mszy św. Zleceniodawcą zabójstwa była, jak się przypuszcza, rządząca wówczas w Salwadorze junta wojskowa, walcząca z komunistyczną partyzantką i dlatego popieraną przez Stany Zjednoczone. Z tego względu wizyta amerykańskiego prezydenta przed grobem byłego metropolity San Salvador miała znaczenie symboliczne. „Dziękujemy ci za ten gest, którego Salwadorczycy nigdy nie zapomną” – powiedział towarzyszący Obamie prezydent Salwadoru Mauricio Funes.
Warto dodać, że po śmierci Jana Pawła II rozpoczął się proces beatyfikacyjny abp. Romera. Jest on prowadzony bardzo ostrożnie ze względu na upolitycznienie postaci byłego metropolity salwadorskiej stolicy. Choć za życia potępiał on akty przemocy obu stron konfliktu, po swej śmierci został przywłaszczony przez ugrupowania lewicowe, które do dziś uważają go za swego bohatera.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.