Jeszcze we wtorek SLD złoży wniosek o wotum nieufności wobec ministra finansów Jacka Rostowskiego. Sojusz uważa, że finanse państwa znajdują się w "niekompetentnych rękach", a Polska zadłuża się w "sprinterskim" tempie.
Poseł SLD Marek Wikiński mówił na wtorkowej konferencji prasowej zorganizowanej na jednej ze stacji benzynowych w Warszawie, że obecnie rząd nie ma wpływu na to, co dzieje się w Libii, ale ma wpływ na to, jaką akcyzę pobiera od każdego litra benzyny i oleju napędowego.
"Dlatego nie możemy bezczynnie dalej patrzeć, jak rząd nie robi nic, aby ulżyć w tej trudnej sytuacji polskim rodzinom. Zdecydowaliśmy się przedstawić na forum Sejmu wniosek o wotum nieufności wobec ministra finansów Jacka Rostowskiego" - powiedział polityk Sojuszu.
Według Wikińskiego za urzędowania Rostowskiego Polska zadłuża się w "sprinterskim tempie". Jak powiedział, o prawie 300 mld zł zwiększył się dług publiczny, a ubiegłoroczny deficyt sektora finansów publicznych przekracza 112 mld zł. "To wszystko wskazuje na to, że finanse państwa są w niekompetentnych rękach" - ocenił poseł SLD.
Podkreślił, że Sojusz chce, aby w Sejmie odbyła się debata na temat tego, w jaki sposób można bardziej sprawiedliwie rozkładać ciężary kryzysu w Polsce. Dodał, że SLD zdecydował się złożyć wniosek o odwołanie ministra, ponieważ marszałek Sejmu nie może go zamrozić, tak jak zapewne - w ocenie posła SLD - zrobiłby to z wnioskiem o debatę sejmową.
"Dzisiaj powinniśmy mieć prawo do godnego życia i dlatego postulujemy, żeby rozpocząć rzetelną, uczciwą rozmowę, a to, że koalicja ma większość, to mamy tego świadomość. Liczymy na to, że PSL się nawróci i być może przestanie myśleć na zasadach utrzymania stołków ministerialnych, a zacznie myśleć o Polakach" - powiedział Wikiński.
Jego zdaniem każdy uczciwy poseł powinien podnieść rękę za odwołaniem ministra finansów, bo - jak ocenił - każdy taki głos będzie "głosem dla Polski".
Poseł Sojuszu Sławomir Kopyciński podkreślił, że blisko 50 proc. ceny jednego litra benzyny to obciążenia podatkowe, które - jak mówił - zafundował Polakom właśnie Jacek Rostowski.
"W naszym przekonaniu nie jest on ministrem finansów, ale przede wszystkim szefem sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej, co udowodnił przy wyborach prezydenckich i do europarlamentu. Pamiętajmy, że decyzje o zwiększeniu deficytu budżetowego i o podwyżce podatku VAT podejmował po zakończeniu tych wyborów" - powiedział poseł SLD.
Dodał, że Rostowski jest także odpowiedzialny za fatalną sytuację długu publicznego, który - według niego - przekracza niebezpieczną granicę 800 mld zł.
Rzecznik SLD Tomasz Kalita przekonywał z kolei, że przyszedł najwyższy czas, aby rząd się w końcu "obudził" i dostrzegł, że coraz trudniej żyje się Polakom.
"Żyjemy w kraju po pięć złotych, jak śmieją się internauci: mamy paliwo za ponad 5 zł, cenę chleba, która dochodzi do 5 zł i mamy cenę cukru, która dochodzi do ponad 6 zł. Chcemy, żeby ten rząd otrząsnął się i oczekujemy poważnej debaty w Sejmie na temat przeciwdziałania skutkom cen paliw i podwyżek cen żywności" - dodał Kalita.
Kalita powiedział później PAP, że Sojusz na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu będzie zbierał podpisy pod wnioskiem o odwołanie Rostowskiego, a najpóźniej w czwartek złoży go do marszałka Sejmu.
"W środę rano odbywa się posiedzenie klubu poselskiego SLD. Tam nastąpi ostateczna akceptacja tego wniosku i zostanie on przekazany innym klubom oraz posłom niezrzeszonym, którzy już wstępnie zadeklarowali chęć podpisu. Mam nadzieję, że w środę w godzinach popołudniowych bądź najdalej w czwartek udam nam się złożyć ten wniosek do laski marszałkowskiej" - powiedział Kalita.
Rzecznik Sojuszu za "niezrozumiałe i małostkowe" uznał decyzję PiS, które zapowiedziało, że posłowie klubu - choć uważają, że Rostowski powinien zostać odwołany - nie podpiszą się po wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra finansów, bo nie zamierzają współpracować z SLD.
"Nie będziemy chodzić po podpisy do PiS-u. To jest takie małostkowe i niezrozumiałe. Jeżeli PiS rzeczywiście chciałby walczyć z drożyzną i z wysokimi cenami paliw, to powinien jak najszybciej podpisać ten wniosek, ale widać, że posłami PiS-u kieruje zawiść i małostkowość zamiast chęci rozwiązania problemu" - stwierdził Kalita.
Wniosek o wyrażenie wotum nieufności może być zgłoszony przez co najmniej 69 posłów; klub SLD liczy 44 posłów. Do odwołania ministra potrzebna jest większość głosów ustawowej liczby posłów - czyli 231. PO i PSL mają razem 234 z 460 głosów.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.