Premier Włoch Silvio Berlusconi zapowiedział, że do niedzieli wyspę Lampedusa opuszczą wszyscy imigranci, którzy przybyli tam z północnej Afryki. "Wyspa będzie całkowicie wolna i oddana mieszkańcom" - zapewnił w sobotę.
Ewakuację uchodźców drogą morską do innych punktów we Włoszech utrudnia na razie i opóźnia silny wiatr.
Na Lampedusie jest teraz 3900 przybyszów z północnej Afryki, głównie z Tunezji. Niektórzy rozpoczęli na molo strajk głodowy domagając się natychmiastowego wywiezienia stamtąd.
W przesłaniu do swych zwolenników, obradujących w Katanii szef włoskiego rządu oświadczył: "Przypominam, że mamy 9 tysięcy gmin, a zatem gdyby pozostało u nas 9 tysięcy nowych obywateli, wystarczyłoby, aby do każdej wysłano po jednym nich".
"Moglibyśmy na pewno dla każdego znaleźć pracę" - stwierdził Berlusconi.
I dodał: "Mówię to, bo musimy pamiętać, że jesteśmy krajem imigrantów, więc musimy podjąć działania, będące wyrazem zrozumienia, szczodrobliwości i gościnności, które właściwe są państwu cywilizowanemu i powiedziałbym - katolickiemu".
Premier poinformował, że od początku roku do Włoch przybyło 21 tysięcy imigrantów, spośród których 2 tysiące to uchodźcy z terenów działań wojennych.
Imigranci z Tunezji, którzy już dostali się na stały ląd we Włoszech po wywiezieniu z Lampedusy, od kilku dni podejmują próby przedostania się do Francji w rejonie miasta Ventimiglia.
Media informują, że przerzut ten ma tam już charakter zorganizowany, a procederem tym trudnią się Włosi. Ujawniono ceny: za przemycenie samochodem nielegalny imigrant musi zapłacić 400 euro, a na motorze - 100 euro. W związku z tym, że zjawisko to nasila się, zaostrzono kontrole na granicy francusko-włoskiej. Francuzi nie wpuszczają imigrantów.
Premier Francji Francois Fillon w sobotnim wywiadzie dla dziennika "Corriere della Sera" zapewnił, że władze w Paryżu solidaryzują się z Włochami i wyraził przekonanie, że Unia Europejska powinna udzielić temu krajowi finansowej pomocy w związku z kryzysem imigracyjnym, jaki przeżywa.
Imigranci, przebywający w ośrodkach i miasteczkach namiotowych we Włoszech masowo je opuszczają. Z takiej struktury w Mandurii w Apulii uciekło 1600 przybyszów.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.