Polska jest gotowa wpierać działania humanitarne, ale jeszcze nie rozważa zaangażowania wojskowego w ewentualną operację UE - powiedział we wtorek szef MSZ Radosław Sikorski w Luksemburgu, skąd jedzie do Dauhy w Katarze na spotkanie międzynarodowej grupy kontaktowej ws. Libii.
Czekając na zielone światło ONZ, szefowie dyplomacji "27" mają przyjąć we wtorek koncepcję wojskowej operacji humanitarnej w Libii. Ten plan określa, jakie są możliwe scenariusze zaangażowania wojskowego państw członkowskich, jaka jest potrzebna liczba żołnierzy (mówi się o kilkuset) czy okrętów. Na podstawie koncepcji będzie można uruchomić precyzyjny plan operacji i ją rozpocząć, jak tylko wystąpi o nią Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej.
Na razie jednak plan nie został przyjęty, bo - jak poinformowali dyplomaci - sprzeciwia się Szwecja, która "chce wyraźnie odróżnić misję humanitarną od wojskowej".
"Polska niezmiennie wyraża gotowość wsparcia działań humanitarnych, na które już przeznaczyliśmy środki oraz działań na rzecz demokratyzacji w całym rejonie Bliskiego Wschodu" - powiedział w Luksemburgu szef polskiej dyplomacji. Dopytywany, czy Polska zaangażuje własne środki militarne w humanitarną operację UE - jeśli do niej dojdzie - Sikorski odpowiedział: "Na razie tego nie rozważamy".
Radosław Sikorski poinformował, że z Bengazi wrócił właśnie polski ambasador w Libii Wojciech Bożek, "mój specjalny wysłannik", który udał się do Bengazi razem z delegacją unijnej Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych. "Spotkał się i nawiązał kontakt z przedstawicielami tymczasowej Narodowej Rady Libijskiej" - powiedział Sikorski.
Szef polskiego MSZ prosto z Luksemburga udaje się do Dauhy, stolicy Kataru. "Polska jest jednym z krajów grupy kontaktowej złożonej z krajów członkowskich NATO, UE, a także krajów arabskich i muzułmańskich. Tam będziemy dyskutować o dalszych posunięciach społeczności międzynarodowej wobec Libii" - dodał.
"UE jest gotowa wesprzeć wszelkimi dostępnymi jej środkami humanitarną operację. Ale chcę być jasno zrozumiana - to do ONZ należy decyzja, czy chce, by UE zaangażowała swe zasoby wojskowe. Będą musieli podjąć tę decyzję i uznać wagę przeprowadzenia operacji wyraźnie skoncentrowanej na aspektach humanitarnych. Nie można mieszać dwóch rzeczy (pomocy humanitarnej i interwencji wojskowej - PAP), ale czasami ważne jest, by mieć militarne środki, by dostarczyć pomoc" - powiedziała w Luksemburgu na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych państw UE szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton.
Z inicjatywy Francji i na zaproszenie Ashton ministrowie "27" spotkają się też w Luksemburgu po południu z szefem powstańczej Narodowej Rady Libijskiej Mahmudem Dżebrilem. Ashton podkreśliła, że spotkanie będzie mieć charakter "nieformalny".
"To będzie spotkanie przy kawie, między obiadem ministrów, a sesją roboczą" - powiedziały źródła dyplomatyczne. Przyznały, że niektóre kraje, w tym skandynawskie, były sceptycznie nastawione do zaproszenia Dżebrila. Uważają one, że Rada jest tylko "jednym z rozmówców" UE w Libii. Już na szczycie w marcu przywódcy uznali Radę z siedzibą w Bengazi na wschodzie kraju za "politycznego rozmówcę".
Unia Europejska od końca marca przygotowuje się do rozpoczęcia operacji humanitarnej w Libii z wykorzystaniem zasobów wojskowych, by chronić mieszkańców atakowanych przez siły reżimu Muammara Kadafiego. Od kilku dni dyplomaci przyznają, że pomoc byłaby skierowana w pierwszym rzędzie do Misraty. Miasto jest od półtora miesiąca ostrzeliwane przez wojska Kadafiego; według organizacji humanitarnych, w liczącej 300 tys. mieszkańców Misracie kilkaset osób zginęło lub zostało rannych.
Operacja UE, jak sygnalizują źródła dyplomatyczne, mogłaby obejmować zarówno ewakuację rannych z Misraty drogą morską, jak też dostarczenie do miasta wody, lekarstw i żywności. Operacja otrzymała nazwę EUFOR Libya, a jej dowództwo znajdzie się w Rzymie; na dowódcę ewentualnej operacji został już wyznaczony kontradmirał Claudio Gaudiosi. Operacja EUFOR Libya - jeśli państwa UE nie zdecydują inaczej - zakończy się najpóźniej w ciągu czterech miesięcy "od osiągnięcia zdolności operacyjnej". Wspólne koszty operacji szacuje się na 7,9 miliona euro.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.