Wsparcie dla rodzin z problemami zamiast odbierania im dzieci - to główne założenie projektu ustawy o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej, o którym w środę dyskutowali posłowie. Prawie wszystkie kluby zgłosiły poprawki, więc projekt znów trafi do komisji.
Jak mówiła Magdalena Kochan (PO), sprawozdawczyni komisji, które od kilku miesięcy pracowały nad projektem, ustawa ma likwidować przyczyny problemów wychowawczych, a nie walczyć z ich skutkami. Jej najważniejszym celem jest utrzymanie dziecka w rodzinie, a jeśli nie będzie to możliwe, skierowanie go do rodziny zastępczej. Domy dziecka mają być przeznaczone jedynie dla starszych dzieci, które nie znalazły miejsca w rodzinach zastępczych lub wymagają specjalistycznej opieki.
"W myśl ustawy umieszczenie dzieci w pieczy zastępczej możliwe będzie po wyczerpaniu wszystkich sposobów wsparcia rodziny, chyba że wymaga tego bezpieczeństwo dziecka. Ta ustawa stawia dobro dziecka i dobro rodziny na pierwszym miejscu" - przekonywała Kochan.
Kochan zwróciła uwagę, że ustawa wprowadza asystentów rodziny, którzy mają pomóc rodzicom w radzeniu sobie z codziennymi obowiązkami, kontaktami ze szkołą i innymi instytucjami. Dodała, że w komisjach toczyła się burzliwa dyskusja na temat kompetencji asystenta. Ostatecznie zdecydowano, że nie musi on mieć wyższego wykształcenia, wystarczy średnie - w tej funkcji liczy się przede wszystkim doświadczenie życiowe.
Z wprowadzeniem funkcji asystenta rodziny duże nadzieje wiąże Iwona Guzowska (PO). "Wiem, jak ważne jest serdeczne wsparcie okazane nie z pozycji wyższości, ale z pozycji równorzędnej; wyciągnięcie pomocnej dłoni" - mówiła. Zaznaczyła, że dzięki tej ustawie dzieci, które nigdy nie trafią do adopcji ani nie wrócą do rodzin, nie będą pozostawione same sobie. "Do tej pory było tak, że dziecko zabierano, a z rodziną nikt nie pracował, nie było dokąd wracać. Dzięki pracy z asystentem to się zmieni" - mówiła. Dodała, że jej klub zgłosił 16 poprawek i zadeklarowała poparcie dla projektu.
Beata Mazurek (PiS) uznała, że projekt powiela błędy istniejącego obecnie systemu. Wskazała, że podobnie jak teraz, po wprowadzeniu ustawy problemem będzie pozyskiwanie rodzin zastępczych. "Nie mogą to być ludzie z łapanki, zachęceni tylko gratyfikacją pieniężną. Trzeba stawiać na jakość, a nie na ilość" - mówiła. Wyraziła wątpliwość, czy rodzina, której odebrano dziecko, otrzyma wystarczające wsparcie. Jej zdaniem na asystenta nałożono zadania, którym nie podoła. "W dobie wielomiesięcznego oczekiwania na wizyty u specjalistów, w dobie bezrobocia, państwo funduje rodzinie cudotwórcę" - mówiła. Zwróciła także uwagę na niestabilny w jej ocenie system zatrudniania asystentów, szerokie uprawnienia wobec rodzin, a jednocześnie brak doprecyzowania, jak mieliby wywiązywać się z nałożonych zadań. W imieniu swojego klubu także zgłosiła poprawki do projektu.
Bożena Kotkowska (SLD) zaznaczyła, że podstawą funkcjonowania takiej ustawy są pieniądze - bez nich nie ma szans na jej realizację. Jej zdaniem projekt może łamać zapisy konstytucji, odbierając pracownikom pedagogicznym w placówkach opiekuńczo-wychowawczych prawo do zatrudnienia na podstawie Karty nauczyciela. Wskazała, że projekt zakłada, że w domach dziecka nie będą mogły być umieszczane dzieci poniżej 10 lat, ale nie wiadomo, co robić z tymi, dla których nie znajdzie się rodzina zastępcza. "Tworząc ten system, stwarzając nowe funkcje i instytucje, nie wzięliście pod uwagę, że życie pisze różne scenariusze, dzieci są różne i na każde trzeba patrzeć indywidualnie, dostosowywać sposób opieki do jego sytuacji" -przekonywała. W imieniu swojego klubu zgłosiła 19 poprawek, od ich przyjęcia uzależniając poparcie dla projektu.
Na zbyt mało środków na realizację ustawy zwracała też uwagę Joanna Kluzik-Rostkowska (PJN). Jej zdaniem za tą ustawą powinna pójść kolejna, która będzie "rewolucjonizowała pracę ośrodków pomocy społecznej". W imieniu klubu PJN zgłosiła osiem poprawek, m.in. zrównującą ośrodki adopcyjne publiczne i niepubliczne oraz uprawnienia i obowiązki asystenta rodziny i koordynatora rodzinnej opieki zastępczej.
Poparcie dla projektu zadeklarował Piotr Walkowski (PSL). "Mamy kilka wątpliwości jako klub, ale nie co do zasadniczej treści ustawy. Poprawkom się przyjrzymy, ale mogę powiedzieć, że będziemy za tą ustawą" - zapowiedział.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.