Premier Włoch Silvio Berlusconi powiedział w niedzielę, że jego ugrupowanie wprowadziło "nową moralność" do polityki. Na wiecu w Mediolanie przed majowymi wyborami samorządowymi szef rządu zapewnił, że "berlusconizm nie zmierza ku końcowi".
"Wprowadziliśmy w kraju nową moralność w polityce, co nie znaczy tylko, by nie kraść, ale także by dotrzymywać wyborczych obietnic" - mówił Berlusconi na wiecu poparcia dla kandydatury obecnej burmistrz Mediolanu Letizii Moratti w wyborach, które odbędą się 15 i 16 maja.
Następnie premier oznajmił, odnosząc się do swych czterech toczących się procesów: "Wysyłam ostrzeżenie do prokuratur, przeprowadzimy reformę wymiaru sprawiedliwości, nawet jeśli uda im się mnie pozbyć, bo mamy większość w kraju i w parlamencie". I dodał: "Ale jestem pewien, że nie uda się im pozbyć Berlusconiego".
"Zarzuty, na których oparte są moje procesy, wspierane przez komórkę czerwonych w prokuraturze są absolutnie bezpodstawne" - mówił szef rządu.
Premier zauważył, że nie może mieć telefonu komórkowego, bo - jak oznajmił - jest "kontrolowany przez wszystkie prokuratury we Włoszech". To aluzja do podsłuchów, których stosowanie przez wymiar sprawiedliwości rządząca koalicja chce ograniczyć. "Dlatego zacząłem pisać listy miłosne" - dodał Berlusconi.
Ale największe rozbawienie osób, zebranych w mediolańskim teatrze wywołał lapsus premiera, który zarzucając sędziom i prokuratorom, że nękają go procesami, przypomniał, iż w jego sprawach odbyło się 2100 rozpraw. "Czasem w nich uczestniczyłem, a zawsze byli tam sędziowie opłacani oczywiście przeze mnie".
"Moi adwokaci" - wyjaśnił Berlusconi, gdy zorientował się, że się przejęzyczył.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.