Ciągle czekam na dwóch synów. Na ciało starszego oraz trzymanego w rosyjskiej niewoli młodszego: obrońcę huty Azowstal w Mariupolu, rannego następnie w ataku na obóz w Ołeniwce - powiedziała PAP protestująca przed rosyjską ambasadą w Kijowie matka ukraińskich żołnierzy.
"Mój starszy syn został zabity w kwietniu 2022 roku, ale ciała nadal nie odzyskałam. Młodszy trafił do rosyjskiej niewoli z Azowstalu w Mariupolu, skąd udało mu się wyjść o własnych siłach. Atak na obóz w Ołeniwce przeżył tylko dlatego, że wynieśli go ci sami żołnierze, z którymi przeżył Azowstal. Został ciężko ranny" - wyznała rozmówczyni PAP, stojąc za trzymanym przez kilka kobiet transparentem z napisem "Ołeniwka".
Zaznaczyła, że o 25-letnim synu wie tylko tyle, ile powiedzieli jej wypuszczani w ramach wymian jeńców koledzy. "Nie mamy żadnego kontaktu, ani telefonicznego, ani listownego. Pierwszego dnia wpuścili do nich wolontariuszy Czerwonego Krzyża, na dosłownie kilka godzin. Teraz nie dopuszczają nikogo" - powiedziała.
"Torturują ich, psychicznie i fizycznie; robią z nimi co chcą. Rosjanie chcą ich złamać, bo próbują pozyskać niewolników. Ale jak można złamać takich bohaterów? Jak można złamać tak przekonanych o swojej racji patriotów?" - zapytała retorycznie kobieta.
Podkreśliła, że chce, by świat dowiedział się o losie przetrzymywanych w rosyjskiej niewoli jeńców i żeby ich oprawcy zostali osądzeni. "Poza tym wszyscy chcemy tego, czego chcą inne narody świata: życia w pokoju, bezpieczeństwa dla naszych dzieci i wnuków, wolności wyboru" - powiedziała.
Zobacz: Relacja na bieżąco z wydarzeń na Ukrainie
W sobotę wieczorem - w pierwszą rocznicę zbrodni w obozie jenieckim na wschodzie Ukrainy - pod pustą rosyjską ambasadą w Kijowie matki, żony i narzeczone ofiar ataku i przebywających w niewoli żołnierzy domagały się ich wypuszczenia i sprawiedliwości dla sprawców tragedii. Ustawione w kilkumetrowym rzędzie kobiety trzymały zdjęcia swoich bliskich i plakaty przypominające o wydarzeniu. Podczas protestu przemawiali m.in. żołnierze Pułku Azow, którzy wzywali do ukarania "rosyjskich zbrodniarzy" oraz przestrzegali przed zapomnieniem o tragedii.
Grupa aktorów odegrała przed kobietami i zgromadzonymi setkami uczestników protestu inscenizację ostatniej nocy zabitych w Ołeniwce jeńców. Siedzący na pryczach mężczyźni wspominali, za kim i za czym tęsknią najbardziej. Planowali to, co będą robić i co zobaczą, gdy w końcu wydostaną się z niewoli. Występ zakończyło nagłe odpalenie rac i wywrócenie metalowych łóżek, na których zasnęli więzieni żołnierze.
29 lipca 2022 roku w wybuchu w rosyjskim obozie w Ołeniwce na terytorium okupowanego obwodu donieckiego zginęło co najmniej 53 ukraińskich jeńców wojennych a ponad 70 zostało ciężko rannych. W obozie znajdowali się m.in. ukraińscy wojskowi z zakładów metalurgicznych Azowstal w Mariupolu. W ocenie władz w Kijowie był to celowy akt terrorystyczny zorganizowany przez Rosjan.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy informował, że Rosjanie ostrzelali więzienie w celu ukrycia tortur i zabójstw ukraińskich jeńców wojennych i że przechwycono komunikaty wskazujące na winę Rosjan, m.in. najemników z Grupy Wagnera.
W sobotę Taras Semkiw z biura prokuratora generalnego Ukrainy podkreślił, że wciąż nieznany jest motyw rosyjskiego ataku. "Niestety nie możemy pojąć, jaka była tego motywacja. Oczywiście, jest to zbrodnia wojenna. Federacja Rosyjska cynicznie łamie normy międzynarodowego prawa humanitarnego. Jest zobowiązana do zapewnienia odpowiedniej ochrony jeńcom wojskowym, którymi były osoby przebywające w Ołeniwce, ale tak nie zrobiono" - powiedział Semkiw.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.