Byłem „kremówkowym katolikiem”. To Jan Paweł II powiedział mi: Obudź się! 32-letni Jan, badacz rynku, opowiada, jak śmierć Papieża wpłynęła na jego wiarę.
Jan Paweł był od zawsze w moim życiu, odkąd pamiętam. Gdy przyjechał po raz pierwszy do Polski w 1979 r. moja mama była ze mną w ciąży, więc wyrastałem jakby w jego towarzystwie. I trudno było mi sobie wyobrazić, że może być inaczej. Gdy zaczął chorować, miałem taki odruch: on nie umrze, to niemożliwe, on nas nie zostawi.
To było takie bardzo ludzkie, a mało religijne podejście do Papieża – przywiązanie do postaci, odbieranie go jak ojca, ale mało było we mnie zrozumienia tego, co mówił i jak świadczył swoim życiem. Moment jego śmierci przeżyłem bardzo emocjonalnie, po ludzku. Odszedł ojciec. Wcześniej dla mnie dużo było „kremówkowości”, uśmiechów. Od dziecka byłem w kościele, wychowywany w tradycji religijnej, to było ważne, chciałem być dobry, nie przeginać, ale to wszystko.
Odkryłem go później, gdyż, choć wychowałem się w katolickiej rodzinie, moja wiara była wypełnieniem rytuału. Miałem też dłuższe okresy, gdy w ogóle nie przystępowałem do Komunii, a byłem na Mszy, bo czułem, że jest mi to potrzebne.
Ale po jego śmierci i gdy opadły emocje razem z moim kolegą Markiem zaczęliśmy przyglądać temu, jak żyjemy. I teraz widzę, że śmierć Jana Pawła była dla nas szczególnym momentem – on umierał, ale powiedział nam: obudźcie się! Zastanów się, jak z tym Panem Bogiem jest, bo On był w moim życiu, ale w sposób symboliczny.
A po jego śmierci zaczęło się przebudzenie. Nie było gwałtowne, a stopniowe. Miałem poczucie dziury, braku po kimś, kogo już nie ma. I śmieszne przeświadczenie, że już nie mamy papieża. Dziś wiem, że było to trochę śmieszne i niedojrzałe – Jak nie ma polskiego Jana Pawła, no to nie ma papieża.
Zacząłem zbliżać się do Opus Dei, ale robiłem swoje. Miałem kontakt z księdzem z Opus Dei i pod jego wpływem uświadomiłem sobie, że w moim życiu nie ma Boga. Zwracałem się do niego w trudnych chwilach, ale bawiłem się dalej, żyłem w dechę. I pod wpływem ewangelizacji w Opus Dei i przekazowi, że nasze życie ma Mu we wszystkim podlegać, oświadczyłem się mojej dziewczynie. Mieszkaliśmy razem przed ślubem i chciałem, żeby Bóg rzeczywiście był w naszym życiu, które zacząłem porządkować.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.