W geście poparcia dla białoruskiej opozycji działaczki ukraińskiej organizacji feministycznej Femen strzelały w środę w centrum Kijowa z proc w portret prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki. Skandalizujące feministki utworzyły te proce z własnych ciał.
"Przyszłyśmy tutaj, by wesprzeć naród białoruski w walce z tyranem, Łukaszenką" - mówiły uczestniczki akcji.
W portret białoruskiego prezydenta strzelano na głównym placu stolicy Ukrainy, Majdanie Niepodległości.
Działaczki Femenu ustawiły się naprzeciw podobizny Łukaszenki, po czym z pomocą koleżanek stanęły na głowach, układając ciała w kształcie procy. Do nóg przyczepiły sobie długie, gumowe taśmy, które po naciągnięciu wyrzucały w kierunku portretu papierową kulę.
Młode feministki zachęcały, by za ich przykładem poszły organizacje międzynarodowe i NATO, które - jak mówiły - "powinno zbombardować Łukaszenkę i jego rezydencję".
W środę przed sądami na Białorusi stanęli kolejni byli kandydaci na prezydenta tego kraju, którzy startowali w grudniowych wyborach, a dziś oskarżani są o organizację masowych zamieszek za udział w demonstracji opozycji w wieczór wyborczy 19 grudnia.
Organizacja Femen gromadzi młode aktywistki, które walczą z dyskryminacją kobiet na Ukrainie, urządzając prowokacyjne manifestacje. Ruch istnieje od 2008 r., a w ramach swej najgłośniejszej akcji "Ukraina to nie burdel" walczy z seksturystyką i prostytucją.
Choć zazwyczaj działaczki Femenu występują częściowo obnażone, podczas środowej akcji poparcia dla białoruskiej opozycji były ubrane.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.