AS Monaco, Deportivo La Coruna, Sampdoria Genua - drużyny, które jeszcze niedawno należały do ścisłej czołówki piłkarskiej w Europie, w maju zostały zdegradowane do niższych lig w swoich krajach.
W minioną niedzielę, w ostatniej kolejce francuskiej ekstraklasy, przesądzony został los Monaco. Siedmiokrotny mistrz kraju uległ u siebie Olympique Lyon 0:2 i po raz pierwszy od 1976 roku spadł z francuskiej ekstraklasy.
Przez ostatnich kilkanaście lat Monaco należało do czołówki Ligue 1. W 2004 roku drużyna z maleńkiego księstwa wystąpiła w finale Ligi Mistrzów (porażka 0:3 z FC Porto), jej barwy reprezentowali wówczas m.in. Ludovic Giuly, Jerome Rothen i Fernando Morientes, a trenerem był Didier Deschamps.
"Jest ciężko, bardzo ciężko..." - wydusił z siebie pomocnik Monaco Gregory Lacombe po niedzielnej porażce z Lyonem.
We Włoszech przykrą huśtawkę nastrojów przeżyli fani zdegradowanej Sampdorii Genua. Trudno uwierzyć, że w poprzednim sezonie Serie A ten zespół zajął czwarte miejsce i grał w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Po raz ostatni piłkarze Sampdorii występowali w drugiej lidze w 2003 roku.
Nie pomogła zmiana trenera - 7 marca władze klubu zwolniły Domenico di Carlo, zastępując go Alberto Cavasinem. Atmosfera w klubie była bardzo gorąca. Słabe wyniki piłkarzy z Genui wzbudzały falę gwałtownych protestów miejscowych kibiców, niektórzy wręcz grozili zawodnikom. Po spadku drużyny do Serie B piłkarze zostali zaatakowani przez chuliganów podczas treningu.
Sampdoria to mistrz Włoch, czterokrotny zdobywca pucharu kraju i triumfator nieistniejącego już Pucharu Zdobywców Pucharów (1990). Podobnie jak Monaco, drużyna z Genui wystąpiła w finale Pucharu Europy - dziewiętnaście lat temu uległa dopiero po dogrywce Barcelonie.
Gorycz degradacji poznał w maju również utytułowany zespół hiszpański - Deportivo La Coruna. To mistrz kraju z 2000 roku i drużyna, która w latach 1999-2004 występowała nieprzerwanie w Champions League. W ostatnim z tych sezonów dotarła aż do półfinału elitarnych rozgrywek. Piękna przeszłość nie pomogła jednak zespołowi w obecnym sezonie.
W ostatniej kolejce Deportivo przegrało z Valencią 0:2 i opuściło szeregi Primera Division. Po meczu szkoleniowiec gości Unai Emery przyznał, że tym razem zwycięstwo jego zespołu ma trochę gorzki smak...
Deportivo spadło z ligi po raz pierwszy od 20 lat. W konsekwencji pracę stracił trener Miguel Angel Lotina. "Żałuję, że nie zostawiam drużyny w innej sytuacji, ale nie byliśmy w stanie uchronić się przed degradacją" - przyznał Lotina w liście skierowanym do fanów.
"Za rok awansujemy ponownie do Primera Division. Wrócimy tam, gdzie nasze miejsce" - obiecał weteran Deportivo Juan Carlos Valeron.
Do małej niespodzianki doszło w lidze holenderskiej. Tam z najwyższą klasą rozgrywkową pożegnał się trzykrotny mistrz kraju Willem II Tilburg, który w 1999 roku wywalczył wicemistrzostwo i występował w fazie grupowej Champions League.
Z kolei w niemieckiej ekstraklasie niewiele brakowało, żeby smak degradacji poznał mistrz kraju z 2009 roku, VfL Wolfsburg. Ostatecznie "Wilki", m.in. dzięki zatrudnieniu w końcówce sezonu trenera Feliksa Magatha, uniknęły losu innej znanej niemieckiej drużyny - Eintrachtu (zdobywca Pucharu UEFA z 1980 roku). Zespół z Frankfurtu razem z FC St. Pauli opuścił szeregi Bundesligi.
W Grecji spadkowiczem jest m.in. Larisa - mistrz kraju z 1988 roku, który jeszcze w sezonie 2009/2010 występował w Lidze Europejskiej. Cztery lata temu drużyna świętowała wywalczenie Pucharu Grecji.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.