Premier Donald Tusk zapowiedział, że po jesiennych wyborach będzie możliwe przyjęcie ustawy o związkach partnerskich (homoseksualnych i heteroseksualnych). Jeśli rzeczywiście będzie to możliwe, to dzięki głosom PO (o czym świadczy stanowisko premiera) i SLD (bo to ta partia zgłosiła odpowiedni projekt ustawy).
Dzięki sojuszowi tych dwóch partii został też ostatnio wprowadzony do Trybunału Konstytucyjnego nowy sędzia o lewicowych poglądach prof. Andrzej Wróbel. Tymczasem PO straszy wyborców, że SLD jest już dogadane z PiS i po wyborach Kaczyński i Napieralski mogą zawrzeć koalicję rządową. Wspomniane wyżej przykłady przeszłej i zapowiadanej współpracy PO z SLD wskazują tymczasem, że to raczej te dwie partie zbliżają się do siebie i być może utworzą rząd po wyborach. Rząd, w którego programie będzie m.in. legalizacja związków homoseksualnych. Warto zdawać sobie z tego sprawę, wrzucając jesienią kartkę do urny.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na zapowiedź Donalda Tuska, że w razie przyjęcia ustawy o związkach partnerskich, pary homoseksualne nie mogłyby jednak adoptować dzieci. Tak czy inaczej, ustawa o związkach partnerskich jest krokiem w stronę homoseksualnych adopcji. A to dlatego, że nie ma możliwości przyznania parom homoseksualnym prawa do adopcji, dopóki związki te nie zostaną zalegalizowane. Bo komu niby sąd miałby oddać dziecko? Związkowi faktycznemu bez jakiegokolwiek usankcjonowania prawnego? Ale jeśli już taka legalizacja zostanie przeprowadzona, to wystarczy dojście do władzy partii lewicowych (co pewnie prędzej czy później nastąpi), by popchnąć sprawy o oczko dalej, czyli wprowadzić ustawę o adopcjach homoseksualnych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.