Joanna Kluzik-Rostkowska została we wtorek późnym popołudniem przyjęta do klubu parlamentarnego PO. Decyzję w tej sprawie klub PO podjął przez aklamację.
"Jeżeli mnie państwo pytacie, gdzie ja jestem w sensie politycznym, to mam dokładnie takie same poglądy, jak miałam pół roku temu, rok temu i trzy lata temu" - deklarowała Kluzik-Rostkowska w rozmowie z dziennikarzami przed posiedzeniem klubu.
Podkreśliła, że chce nadal zajmować się polityką rodzinną, demografią i rynkiem pracy. "Nic tu się nie zmienia" - zapewniła.
Kluzik-Rostkowska - była przewodnicząca PJN - w połowie czerwca odeszła z tego ugrupowania, wzięła też udział w konwencji wyborczej PO w Gdańsku. Mówiła tam, że wspiera Platformę, aby po wyborach parlamentarnych nie dopuścić do powstania koalicji rządowej PiS i SLD.
Wiceszef klubu PO Sławomir Rybicki ocenił we wtorek, że Kluzik-Rostkowska będzie wzmocnieniem dla PO. "Jest znana z dużej wiedzy merytorycznej szczególnie w zakresie spraw społecznych" - podkreślił polityk PO w rozmowie z dziennikarzami.
Według nieoficjalnych informacji PAP, PO zaproponowała Kluzik-Rostkowskiej pierwsze miejsce na liście do Sejmu w Rybniku. Media pisały, że tę decyzję oprotestowują jednak lokalni działacze PO.
Do tej pory listę PO w Rybniku miał otwierać obecny poseł PO Marek Krząkała. We wtorek Krząkała ocenił, że ostateczny kształt listy w Rybniku nie jest jeszcze przesądzony. "To nie jest jeszcze oczywiste, bo w chwili obecnej to zarząd krajowy i Rada Krajowa zadecydują, czy miejsca na liście będą zmienione. Dywagowanie na ten temat jest trochę przedwczesne" - powiedział Krząkała.
Dodał, że niczym niezwykłym nie są głosy mówiące, iż osoby "niejako nadane z zewnątrz budzą emocje". "Zostawmy wybór wyborcom" - dodał.
Wiceprzewodnicząca śląskiej PO Halina Rozpondek powiedziała PAP, że informacje o protestach zna na razie jedynie z mediów. Na początku przyszłego tygodnia o listach - m.in. w kontekście Kluzik-Rostkowskiej - ma rozmawiać zarząd regionu śląskiego.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.