Na wieść o aresztowaniu byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko bokserski mistrz świata federacji WBC w wadze ciężkiej i ukraiński polityk Witalij Kliczko przerwał przygotowania do walki z Polakiem Tomaszem Adamkiem.
"Kiedy dowiedziałem się, co się wyprawia na Ukrainie, przerwałem przygotowania do walki i wróciłem do Kijowa, bo rozumiem, że prawdziwy bój o wartości demokratyczne prowadzony jest właśnie tutaj, na Ukrainie, i w tej sytuacji nie mogę pozostać tylko obserwatorem" - napisał Kliczko w sobotę w swym blogu w niezależnej gazecie internetowej "Ukraińska Prawda".
"Tymoszenko trafiła za kratki tuż przed (20.) rocznicą niepodległości Ukrainy. Świadczy to o tym, że demokracja w naszym państwie nie utrzymała się nawet dwadzieścia lat i już jest tępiona. Jeśli tak będzie nadal, będziemy żyć wiecznie w warunkach dyktatury (...)" - napisał.
Zdaniem Kliczki aresztowanie Tymoszenko ma charakter polityczny.
"Jeśli więc nasze prawo jest wybiórcze, to rodzi się pytanie: kto następny zostanie uwięziony? Czyżby władze zamierzały wszcząć walkę z własnym narodem i wsadzać do więzienia wszystkich sprzeciwiających się ich metodom zarządzania państwem?" - napisał znany bokser.
Oskarżona o nadużycie władzy przy zawieraniu w 2009 r. kontraktów gazowych z Rosją była premier Tymoszenko została aresztowana w piątek po południu na wniosek prokuratury. Argumentowała ona, że zachowanie oskarżonej nie pozwala na "przestrzeganie norm proceduralnych" w procesie sądowym.
Prowadzący proces sędzia Rodion Kiriejew przychylił się do tej prośby dodając, że wydaje decyzję o areszcie opozycyjnej polityk z uwagi na to, że była premier świadomie przeciąga proces w swojej sprawie.
Kliczko stoi na czele założonej przez siebie w 2010 r. partii politycznej Ukraiński Demokratyczny Alians na rzecz Reform, w skrócie UDAR, czyli cios.
Walka bokserska między Adamkiem i Kliczką o mistrzostwo świata WBC w wadze ciężkiej planowana jest na 10 września we Wrocławiu.
Co najmniej 17 osób zginęło, gdy zawaliła się kopalnia koltanu, dziesiątki wciąż są pod gruzami.
Przez dwa dni jurorzy będą oceniać malunki, a w niedzielę ogłoszą werdykt.
Duchowni udadzą się do Anglii, Irlandii, Niemiec oraz Norwegii.
Przestrzegł też przed możliwymi konsekwencjami tej technologii dla rozwoju dzieci i młodzieży.
Aktywiści płacą nakładane na nich grzywny i kontynuują proceder.
W ocenie ZPP obecna sytuacja związana z płacami pracowników ochrony zdrowia jest nieracjonalna.