Osoby, które przeżyły masakrę na wyspie Utoya, gdzie 22 lipca br. Anders Breivik zastrzelił 69 osób, odwiedzają miejsce tragedii.
Wyspę odwiedza ok. tysiąca ludzi. Większość to ocaleni, którym towarzyszą rodziny i przyjaciele. Nie ma wśród nich przedstawicieli mediów.
"Mam potrzebę powrotu na wyspę, aby móc iść naprzód. Bardzo ważne jest też to, że będę tam z przyjaciółmi" - powiedział w drodze na Utoyę jeden z ocalałych, 21-letni Adrian Pracon. Wcześniej na Twitterze napisał, że "będzie to drugi najgorszy dzień jego życia".
"Bardzo się tego obawiam. Powrót na wyspę będzie bardzo trudny" - powiedziała telewizji TV2 18-letnia Emma Martinovic. Dodała, że razem ze znajomymi postanowiła odwiedzić miejsca, w których chowała się przed Breivikiem.
O godz. 10 czasu polskiego pierwsze autobusy przybyły na kemping Utvika. Stamtąd ocaleni na łodziach popłynęli na Utoyę, gdzie Breivik przed prawie miesiącem zaatakował uczestników letniego obozu młodzieżowego Partii Pracy.
Osoby te, podobnie jak w piątek rodziny i przyjaciele ofiar strzelaniny, mogą zostać na wyspie tyle czasu, ile zechcą, a także składać kwiaty i zapalać znicze we wszystkich częściach Utoi.
Wyspa od prawie miesiąca była zamknięta dla turystów. Wśród zaplanowanych przez młodzieżówkę Partii Pracy wydarzeń są typowe zajęcia obozowe, m.in. spotkanie wszystkich uczestników, przemówienia i śpiewy. Jest to próba powrotu normalności na wyspę.
"Dla wielu osób będzie to mały krok w kierunku odzyskania Utoi" - powiedział szef dyrektoriatu ds. zdrowia i spraw społecznych, który jest jednym z organizatorów sobotniej wizyty, Bjorn-Inge Larsen.
Według przedstawiciela dyrektoriatu obrony cywilnej i planowania kryzysowego Pera Brekkego, młodzi ludzie "odwiedzają miejsca, które dobrze im się kojarzą, a także te, z którymi łączą się złe wspomnienia", i składają tam kwiaty.
Ocalałym i ich bliskim na wyspie towarzyszą lekarze, psychologowie, księża, imamowie, pracownicy Czerwonego Krzyża, a także policjanci. Aby nie przywoływać traumatycznych doświadczeń, funkcjonariusze są ubrani w jednolite mundury, niepodobne do tego, który miał na sobie Breivik, gdy strzelał do uczestników obozu.
Także osoby, które przeżyły zamach w dzielnicy rządowej w stolicy Norwegii, oraz rodziny ośmiu ofiar, mogą w sobotę odwiedzać budynek w centrum Oslo, obok którym Breivik podłożył ładunek wybuchowy.
Wieczorem w jednym z hoteli w centrum stolicy odbędzie się zorganizowane przez ministerstwo zdrowia spotkanie rodzin ofiar i osób, które przeżyły zamachy.
Decyzją norweskich władz wszystkie te wydarzenia odbywają się bez obecności mediów.
Premier Norwegii Jens Stoltenberg w niedzielę zje śniadanie z bliskimi ofiar. Kilka godzin później w hali Oslo Spektrum odbędą się publiczne uroczystości upamiętniające ofiary zamachów. Zakończą one miesiąc żałoby narodowej w Norwegii.
32-letni Breivik przyznał się do zabicia 22 lipca ośmiu osób w zamachu bombowym w centrum Oslo i do zamordowania 69 uczestników obozu młodzieżowego Partii Pracy na wyspie Utoya.
Twierdzi jednak, że nie czuje się winny, ponieważ jest przekonany, że masakra była niezbędna, by ocalić Norwegię i całą Europę. Misją Breivika - jak sam utrzymuje - było oczyszczenie Europy z wpływów islamu i ukaranie polityków, którzy sprzyjali wielokulturowości.
W III kw. br. 24 spółki giełdowe pozostające pod kontrolą Skarbu Państwa zarobiły tylko 7,4 mld zł.
Uroczyste przekazanie odbędzie się w katedrze pw. Świętego Marcina w Spiskiej Kapitule na Słowacji.