O „gospodarce” powołaniami

Andrzej Macura

publikacja 27.06.2025 10:58

Jak to było? Nie lekceważyć charyzmatu? No właśnie.

Żniwo ciągle wielkie robotników... Ciągle mniej? Nie wiem. Bo myślę, że robotnikami tych Bożych żniw są nie tylko duchowni, ale i świeccy. Na pewno jednak znacząco zmalała w ostatnich latach w Polsce liczba nowowyświęcanych kapłanów. W tym roku było ich tylko 208. 141 w diecezjach, 67 w zakonach. W paru diecezjach nie było ani jednego. Perspektywa – nieciekawa. Jak tak dalej pójdzie...

Powód? Zostawiam dociekania na ten temat innym. Prywatnie, całkiem po cichu, myślę sobie, że być może to także efekt tego, że w ostatnich dekadach niespecjalnie powołania do kapłaństwa szanowaliśmy. A przejawiało się to – między innymi – w całej masie księży delegowanych do pracy innej niż duszpasterstwo. Pracy, którą mogliby wykonać świeccy, no ale...

Tak, wiem, że świeccy często sprawiają kłopot. Są bardziej niezależni, trudniej – bo nie wypada, bo rodzina, bo gdzie znajdzie pracę  – przestawiać ich delegując wedle uznania do innych zadań. No i przede wszystkim jak takiemu uderzy woda sodowa do głowy i zechce reformować Kościół, bo wie wszystko lepiej... Tak, to kłopot. Z drugiej strony myślę też sobie, że fakt ten powinien rodzić refleksję, czy faktycznie „wojskowe” metody zarządzania diecezjami – jest rozkaz (dekret), to ksiądz chcąc nie chcąc idzie – są najlepsze. Nieraz patrząc na takie czy inne personalne decyzje miałem wrażenie, że marnujemy charyzmaty. Świetnie się sprawdzający przesuwani są na inny odcinek, bo muszą być zmiany. I w drugą stronę też: to myślenie, że jak ktoś jest księdzem, to nada się już do wszystkiego. A tak przecież nie jest...

Ta ciągle malejąca liczba nowych kapłanów w perspektywie kilku lat  siła rzeczy wymusi zmianę podejścia. Szczególnie ważne wydaje mi się, by tym wielkim Bożym darem, jakim jest powołanie, gospodarować zgodnie z logiką tegoż powołania. W diecezji to przede wszystkim praca w parafiach. W sprawowaniu Eucharystii, jednaniu ludzi z Bogiem w sakramencie pokuty i pojednania, księżą są niezastąpieni. Decyzja o przeznaczeniu księdza do innych, niezwiązanych z pracą w parafii zadań, powinna być podejmowana z wielka ostrożnością i traktowana jako ostateczność. Nie po to przecież Bóg daje komuś powołanie do kapłaństwa, by stawał się kościelnym urzędnikiem. Tak mi się wydaje. No ale...

To truizm, wszyscy to powtarzają: w przyszłości coraz więcej zadań w Kościele będą musieli podejmować świeccy. Marzy mi się tylko, by umieli te zadania podjąć w duchu pokornej służby. I nie traktowali tego jako sposobu na dorwanie się do jakieś władzy, do posiadania wpływów. Co, niestety, zbyt często w postawie różnych „ważnych świeckich” w swoim życiu już widziałem. Marzą mi się po prostu świeccy, którzy swojej służby ludowi Bożemu nie uzależniają od tego, jakie mają relacje z tym czy innym kapłanami, ale wiernie, na własnym, skromnym nieraz odcinku, podejmują odpowiedzialność za wspólnotę Kościoła. Znam całkiem sporo takich. Oby tylko było ich jak najwięcej. 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..