Bardzo często na różnych poziomach kościelnego życia nie buduje się katolickiej tożsamości wokół pozytywnych wartości, lecz wyłącznie na byciu przeciw, więcej nawet, na tym, że ma się wszystkim i wszystkiemu "za złe".
Śledząc wypowiedzi wywołane falą dość w sumie żałosnych i prymitywnych prowokacji wobec polskich katolików, coraz bardziej umacniam się w przekonaniu, że jeden z podstawowych problemów, jaki mamy w Kościele katolickim w Polsce, to kwestia obecności. Nie tylko obecności w mediach, w przestrzeni publicznej. Obecności w świecie. Obecności w tej konkretnej rzeczywistości, w której przyszło nam żyć. W tym konkretnym czasie i konkretnej przestrzeni. Konkretnych warunkach historycznych, gospodarczych, społecznych, politycznych itd. A także - obecności w Kościele.
To nie jest tylko kwestia braku pomysłu na siebie, poszczególnych katolików i całej wspólnoty Kościoła katolickiego w naszej Ojczyźnie. To również nie jest tylko sprawa, jak reagować na nieprzyjazne akty ze strony "świata".
Istota rzeczy leży o wiele głębiej. Między innymi w ostrym kryzysie tożsamości, jakiego doświadcza dzisiaj zarówno osobiście wielu katolików, jak i w ogromnej mierze odczuwają go rozmaite katolickie instytucje i struktury. Również bardzo podstawowe i fundamentalne struktury kościelne.
Myślę, że słabość katolickiej tożsamości wynika w sporej części z tego, jak jest budowana, na czym się ją w niejednym wypadku niemal wyłącznie opiera, co stanowi jej faktyczny, a nie deklarowany, fundament. Od długiego czasu widzę w wielu miejscach, że kształtowanie katolickiej tożsamości odbywa się zasadniczo tylko na bazie negacji, oparte jest na odrzucaniu, na wykluczaniu (innych albo siebie). Bardzo często na różnych poziomach kościelnego życia nie buduje się katolickiej tożsamości wokół pozytywnych wartości, lecz wyłącznie na byciu przeciw, więcej nawet, na tym, że ma się wszystkim i wszystkiemu "za złe".
Patrząc na codzienną egzystencję wielu polskich katolików, na to, jakie podejmują decyzje i jakich dokonują życiowych wyborów, niejednokrotnie nie sposób dojść do wniosku, że istotnie są członkami wspólnoty Kościoła katolickiego. Że Ewangelia ma dla nich jakiekolwiek znaczenie. Że wierzą w zmartwychwstanie i życie wieczne. Dawanie antyświadectwa jest zjawiskiem co najmniej częstym.
W tej sytuacji wznoszenie przez nas od czasu do czasu okrzyków "Obecny! Jestem!", nie okazuje się pociągającym świadectwem wiary, lecz skłania do ironicznych uśmiechów. A bywa, że staje się dla wątpiących i poszukujących poważną przeszkodą (by nie powiedzieć powodem zgorszenia) na ich drodze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Msza św. w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.