To jedna z największych okazji od 1973 roku, kiedy zalegalizowano w USA aborcję, by skutecznie sparaliżować aktywność przemysłu aborcyjnego –przekonuje szefowa organizacji Amerykanie Zjednoczeni dla Życia (AUL), Charmaine Yeast.
Dzięki opublikowaniu przez AUL specjalnego raportu ujawniającego poważne nieprawidłowości w finansach i funkcjonowaniu proaborcyjnego giganta Planned Parenthood (PP), ruszyło śledztwo w tej sprawie w Kongresie Stanów Zjednoczonych. Szefowa PP, Cecile Richards ma odpowiedzieć na pytania dotyczące m.in. nadużyć w wykorzystywaniu państwowych pieniędzy, a także ukrywaniu informacji o molestowaniu nieletnich.
„Jeżeli zwyciężymy - a musimy zwyciężyć - dla Cecile Richards i jej kohorty aborterów, gra będzie skończona” – zapowiada szefowa AUL, przypominając, że amerykańscy podatnicy codziennie wydają 1 mln dolarów na funkcjonowanie aborcyjnego giganta.
Tymczasem aktywiści PP, jak przypomina Yeast, przy wsparciu niektórych polityków rozpoczęli kampanię publicznego oczerniania obrońców życia, twierdząc, że śledztwo w Izbie Reprezentantów jest przykładem nękania. Yoest uważa, że lobby aborcyjne znalazło się w niebezpieczeństwie, a w takich sytuacjach, „jak pokazuje historia, ten megadostawca aborcyjny bywa najbardziej niebezpieczny dla życia” – dodaje.
Jak informują działacze AUL, jedną trzecią budżetu PP stanowią podatki płacone przez obywateli Stanów Zjednoczonych. Rocznie PP otrzymuje w ten sposób ze środków federalnych 363 miliony dolarów. Roczne zarobki szefowej tej największej organizacji aborcyjnej świata wynoszą oko. ok. 400 tys. dolarów.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.