Nasilająca się krytyka Kościoła domaga się przemyślenia stylu angażowania się Kościoła w sprawy społeczne i nie dawania pretekstów do antykościelnych ataków – uważa ks. prof. Janusz Mariański, p.o. kierownika Katedry Socjologii Religii KUL.
Istnieje w społeczeństwie polskim znaczny potencjał nastawień sceptycznych, obojętnych, a nawet wrogich wobec Kościoła katolickiego. Krytyka Kościoła od początku transformacji ustrojowej w społeczeństwie polskim dotyczy takich spraw, jak: nadmierne przywiązane księży do dóbr materialnych, troska o odzyskanie utraconych w czasach komunistycznych przywilejów, nadmierne wpływy w społeczeństwie i tzw. mieszanie się do polityki, konserwatywna moralność i próby narzucania jej całemu społeczeństwu m.in. poprzez ustawodawstwo państwowe, skandale niektórych biskupów i księży. W niektórych środowiskach społecznych upowszechnia się niepokój o zakres ingerencji instytucji kościelnych w życie społeczne i polityczne w naszym kraju. Nie bez znaczenia były bardzo ostre ataki na Kościół, religię i chrześcijaństwo ze strony różnych ugrupowań światopoglądowych i politycznych, szczegółowo nagłaśniane przez niektóre media.
Krytyka Kościoła przyczynia się niejednokrotnie do tworzenia się swoistej kultury cynizmu i nieufności wobec niego. Jeżeli nawet te opinie i poglądy, a nawet uprzedzenia, nie zawsze odzwierciedlają rzeczywisty obraz Kościoła, to nie są one bez znaczenia dla kształtowania się opinii o Kościele w całym społeczeństwie, bo jest on właśnie takim, jakim się ludziom wydaje. Niechęć czy obojętność wobec Kościoła współtworzą niektóre media opiniotwórcze, które kształtują poglądy o politycznej i społecznej ekspansji Kościoła katolickiego w społeczeństwie. Krytyka, a nawet otwarta niechęć do Kościoła ujawnia się szczególnie wśród użytkowników Internetu. Jeżeli nawet teoretyczny ateizm i antyklerykalizm to dwie nieco odmienne postawy, to w Polsce – w wymiarze empirycznym – w wielu przypadkach nakładają się one na siebie.
Społeczne zaufanie do Kościoła podlega ustawicznym wahaniom, a w ostatnich latach powoli wchodzi w fazę zniżkową. Wydaje się, że obecnie wchodzimy w okres obniżania się autorytetu społecznego Kościoła katolickiego, co jest niewątpliwie związane z bezpośrednimi atakami na Kościół, z nagłaśnianymi przez media rzeczywistymi czy domniemanymi skandalami w środowiskach osób duchownych. Nie bez znaczenia są powolne, ale postępujące procesy spontanicznej i pełzającej sekularyzacji. Proces obniżania się zaufania do Kościoła może ulec pewnemu przyspieszeniu, jeżeli tego rodzaju wydarzenia będą się nasilać i zostanie w końcu przekroczony „ próg wytrzymałości” ludzi wierzących. Scenariusz irlandzki nie jest wykluczony.
Dokonujące się przemiany w postawach młodzieży i ludzi dorosłych wobec Kościoła domagają się ze strony jego przedstawicieli przemyślenia na nowo relacji pomiędzy autorytetem wynikającym z pełnienia określonych ról społecznych i autorytetem będącym wykładnikiem przyjmowanych i realizowanych wartości. Nasilająca się krytyka Kościoła domaga się przemyślenia na nowo stylu angażowania się Kościoła w sprawy społeczne oraz unikania dawania pretekstu do antykościelnych ataków ( potencjał antyklerykalizmu w społeczeństwie jest znaczny). Można by także zapytać, czy obecny stan katechezy szkolnej ubocznie nie produkuje antyklerykalizmu i indyferentyzmu?
Dla Kościoła katolickiego najważniejsza jest ewangelizacja, także w tych warunkach, gdy budzi ona zastrzeżenia, niechęć, a nawet otwartą krytykę, szczególnie w tych kręgach społecznych, które chciałyby, by Kościół zajmował taką pozycję i znaczenie w społeczeństwie, które nie pozwalałoby mu wypowiadać się z punktu widzenia etycznego w sprawach społecznych, a zwłaszcza politycznych. Być może sam Kościół w Polsce nie jest tak mocny, jak dotychczas sądziliśmy, ani tak słaby, jak chcieliby go widzieć jego przeciwnicy. Z pewnością potrzebuje nowego dynamizmu, by skuteczniej realizować wyzwania nowej ewangelizacji.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.