Podczas mszy kanonizacyjnej na Placu świętego Piotra w niedzielę mężczyzna z Rumunii nazwiskiem Iulian Jugarean, prawdopodobnie niezrównoważony, wszedł na kolumnadę i podpalił Biblię. Został zatrzymany przez żandarmerię watykańską.
Do incydentu doszło, gdy papież Benedykt XVI odmawiał z tysiącami wiernych modlitwę Anioł Pański. Rumun wszedł na otaczającą plac kolumnadę św. Piotra i zaczął palić kolejne kartki Biblii. Krzyczał: "Papieżu, gdzie Chrystus?"
Na górę dostał się do niego bp Giuseppe Sciacca, uczestniczący w mszy kanonizacyjnej, by przekonać go do zejścia. Nakłonili go do tego po pół godzinie watykańscy żandarmi, którzy go następnie zatrzymali.
Watykańskie biuro prasowe poinformowało, że mężczyzna dokonał wcześniej podobnych czynów w innych miastach.
Incydent wpisuje się w rosnące napięcia dyplomatyczne między krajami.
W coraz bardziej powiązanym świecie jesteśmy wezwani do bycia budowniczymi pokoju.
Liczba ofiar śmiertelnych w całej Azji Południowo-Wschodniej przekroczyła już 1000.
A gdyby chodziło o, jak jest w niektórych krajach UE, legalizację narkotyków?
Czy faktycznie akcja ta jest wyrazem "paniki, a nie ochrony"?