Policjanci z Kobyłki (woj. mazowieckie) ujęli 20-letniego b. ministranta, który po mszy skrył się w kościele, a po jego zamknięciu ukradł kasetkę z pieniędzmi na renowacje świątyni oraz sutannę należącą niegdyś do ks. Jerzego Popiełuszki.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy, w tej sutannie bł. ks. Popiełuszko odprawiał msze. Po jego śmierci rodzina przekazała sutannę parafii św. Trójcy w Kobyłce, gdzie znajdują się relikwie błogosławionego. Parafia w marcu 2011 roku otrzymała je od Archidiecezji Warszawskiej.
"Według przekazanej przez proboszcza parafii informacji, ze świątyni skradziono sutannę, rower należący do pracownika oraz klucze i datki pieniężne przeznaczone na renowację kościoła, z kasetki do której sprawca się włamał" - powiedział w piątek PAP Mariusz Mrozek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Z informacji przekazanych policjantom przez proboszcza wynikało, że złodziejem mógł być jeden z parafian i były ministrant. "20-letni Hubert G. w chwili zatrzymania wstępnie przyznał się do włamania i kradzieży w kościele. Początkowo twierdził jednak, że nie działał sam, że miał pomocnika" - powiedział Mrozek.
Jak dodał, mężczyzna był tego dnia w kościele na dwóch mszach, po ostatniej schował się w jednym z pomieszczeń, a po zamknięciu świątyni przez księdza włamał się do kasetki z datkami pieniężnymi na renowację kościoła. Ukradł z niej ok. 100 zł. Zabrał także pamiątkową sutannę, rower i klucze do kościoła.
Za kradzież z włamaniem grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Jedna osoba zginęła, 23 poszkodowanych wraca do Polski, dwóch zostało w austriackich szpitalach.
Zarzuty wobec każdego z jeńców oparto wyłącznie na tym, że służył on w batalionie "Ajdar".
Podkop odkryto w okolicy miejscowości Kondratki w powiecie białostockim.
Karol III i Kamila po raz pierwszy spotkają się z Leonem XIV.
Co najmniej dwie osoby zginęły po tym, jak policja otworzyła ogień do tłumu żałobników.
Baza lotnicza była kilkukrotnie atakowana przez ukraińskie drony.