Na krótko przed wizytą Benedykta XVI w rzymskiej synagodze Mordechaj Lewy - ambasador Izraela przy Stolicy Apostolskiej - zastanawia się, dlaczego wielu ortodoksyjnych żydów ma wciąż poważne trudności w dialogu z katolikami.
Watykański dziennik “L'Osservatore Romano” przedrukowuje w dzisiejszym wydaniu artykuł Mordechaja Lewy'ego, napisany dla nowego żydowskiego miesięcznika „Pagine ebraiche”. Benedykt XVI odwiedzi rzymską synagogę w najbliższą niedzielę - 17 stycznia.
Zdaniem izraelskiego dyplomaty, „tylko nieliczni przedstawiciele judaizmu są rzeczywiście zaangażowani w aktualny dialog z katolikami”, dlatego czasami „muszą stawać na głowie, ażeby być wszędzie w każdym momencie”. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego - pisze Mordechaj Lewy - ponieważ żydzi, zwłaszcza ortodoksyjni, wychodzą z założenia, że „nie potrzebują żadnego teologicznego punktu odniesienia poza Biblią dla wyjaśnienia swej bliskości z Bogiem jako Jego dzieci wybrane”. „Nie zawsze stanowiło to błogosławieństwo, by się posłużyć eufemizmem” - dodaje ambasador Izraela, przypominając następnie, że ta „teologiczna samowystarczalność” należała do „techniki przetrwania” narodu żydowskiego w diasporze, „a nawet w Izraelu, gdzie stworzyliśmy jedyne społeczeństwo, w którym Żydzi stanowią większość”.
„Z tego powodu też, zwłaszcza w środowiskach ortodoksyjnych, dialog z katolikami ogranicza się do spraw 'lżejszych', dotyczących raczej kwestii polityki religijnej (bioetyka, ekologia,m przemoc itd.), nie obejmuje zaś kwestii 'niezbywalnych', jak doktrynalne zasady wiary (Trójca, przyjście Mesjasza, sakramenty itd.)” - stwierdza Mordechaj Lewy. Dodaje, że „większość Żydów postrzega swoją historię w okresie diaspory jak traumatyczną walkę o przeżycie w obliczu nieustannych starań katolików, ażeby ich nawrócić w sposób łagodny bądź, w większości przypadków, pod przymusem”.
Izraelski dyplomata przyznaje, że „niechęć żydów do chrześcijaństwa występowała już w starożytności i była spowodowana 'rodzinnym podziałem', z racji którego obie strony rywalizowały z sobą o przychylność Boga”. „Proces zerwania przez pierwszą wspólnotę chrześcijańską więzów z tradycyjnym judaizmem przyczynił się do powstania bogatego zbioru literatury polemicznej, w której i żydzi mieli swój udział. Animozja przeszła na europejskie średniowiecze, podczas którego żydzi żyli jako mniejszość pod chrześcijańską dominacją i została wręcz zrytualizowana w niektórych żydowskich modlitwach. Wielu ortodoksyjnych żydów nie chciało wejść do kościoła ani skonfrontować się z krzyżem” – czytamy w artykule. Dziś postawa ta przypomina autorowi „odruch Pawłowa”, gdy „poważna i głęboka rana, zadana w przeszłości, otwiera się za każdym razem, gdy ofiara ma do czynienia z symbolami oprawcy”.
Tymczasem, konkluduje ambasador Lewy, „żydowska ofiara zdaje się niezdolna do udzielenia przebaczenia za dalekie czy bliższe zbrodnie popełnione na jej braciach i siostrach”. „Mamy i tu do czynienia z poważną asymetrią natury normatywnej. Katolicy nawykli do praktyki cotygodniowej spowiedzi, aby otrzymać rozgrzeszenie. W judaizmie nie ma tej praktyki: tylko przy okazji Jom Kippur staramy się o Boże przebaczenie i prosimy o wybaczenie naszych bliźnich. Dzieje się to jednak, jak wiemy, raz jeden w roku” – napisał ambasadora Izraela przy Stolicy Apostolskiej.
Cztery dni po katastrofie spod gruzów wciąż wydobywane są żywe osoby.
Wczorajsza noc była pierwszą od dłuższego czasu, gdy nie było masowych nalotów.
Wiec rozpocznie się w Paryżu niedaleko siedziby niższej izby parlamentu - Zgromadzenia Narodowego.
Łączna liczba zabitych we wznowionej 18 marca izraelskiej ofensywie wynosi 1042.
Ich autor jest oskarżony o seksualne i psychiczne wykorzystywanie kobiet.
Brakuje lekarstw i miejsc, w których mogliby schronić się ludzie...