Sytuacja w Malezji wciąż jeszcze jest napięta. Chrześcijanie i wyznawcy innych religii niemuzułmańskich są zastraszeni i obawiają się, że niedawne drobne incydenty w meczetach zostaną wykorzystane przez polityków dla międzyreligjnej konfrontacji – powiedział Agnecji Fides malezyjski biskup Paul Tan Chee Ing. Incydenty, o których wspomina, to podrzucenie świńskich głów do islamskich miejsc kultu.
Zdaniem policji może tu chodzić o prowokację, za którą stoją muzułmańscy ekstremiści. Dążą oni bowiem do eskalacji napięć i domagają się od rządu jednoznacznej postawy.
Rząd w Kuala Lumpur znajduje się tymczasem w bardzo niezręcznej sytuacji. Aby uzyskać poparcie mahometańskiej większości przed najbliższymi wyborami, zaangażował się w spór o Allacha, gwarantując muzułmanom wyłączność na posługiwanie się tym określeniem Boga. Z czasem jednak konflikt wymknął się spod kontroli i zaowocował atakami na 11 chrześcijańskich kościołów. Zdaniem bp. Tana odpowiedzialność za rozładowanie napięcia spoczywa teraz na politykach. Pozytywnym sygnałem jest wyciąganie konsekwencji względem podpalaczy kościołów. Trzech z nich postawiono wczoraj w stan oskarżenia.
Grupa Kościołów, głównie z Afryki i Azji, ogłosiła swoje odejście od wspólnoty z Kościołem Anglii.
Małżeństwo to jedno z najszlachetniejszych powołań człowieka.
Ojciec Święty spotkał się z uczestnikami Jubileuszu Romów, Sinti i Wędrujących Społeczności.
Pierwsze miejsce - parafia pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Mońkach.
Jedna osoba zginęła, 23 poszkodowanych wraca do Polski, dwóch zostało w austriackich szpitalach.
Zarzuty wobec każdego z jeńców oparto wyłącznie na tym, że służył on w batalionie "Ajdar".