W Indiach Drogi Krzyżowe nie odbywają się na ulicach miast. Głównie odprawia się je w kościołach, a naprawdę wyjątkowo na wolnym powietrzu – zawsze na terenach należących do chrześcijan.
Droga Krzyżowa sprawowana była dziś m.in. w założonym 40 lat temu przez polskiego pallotyna, ks. Adama Wiśniewskiego, Ośrodku dla Trędowatych Jeevodaya, co w języku hindi znaczy „świt życia”.
Okaleczone trądem dłonie niosące krzyż – ten widok na zawsze zapisze się w mej pamięci. Droga Krzyżowa rozpoczęła się w godzinę śmierci Chrystusa w pięćdziesięciostopniowym upale. Stacje prowadziły kolejno przez najważniejsze dla mieszkańców Jeevodaya miejsca: przychodnia zdrowia – gdzie u wielu z nich zdiagnozowano trąd, czy równie tu rozpowszechnionymi gruźlicą i AIDS, szkoła – gdzie zdobywają wykształcenie pozwalające im pokonać bariery uprzedzeń i zacząć normalnie żyć. I wreszcie domy mieszkańców ośrodka. Biały krzyż – bo biel symbolizuje żałobę – i barwne sari hindusek nadawały Drodze Krzyżowej niezwykłą oprawę. Jak przystało na Indie, kobiety i mężczyźni szli w osobnych szeregach, a między nimi osoby niosące krzyż. Warto podkreślić, że wraz z katolikami modlili się wyznawcy hinduizmu i islamu – to taki swoisty koloryt międzyreligijny tego ośrodka dla trędowatych, gdzie często słychać nie tylko z ust chrześcijan, że to Chrystus tu uzdrawia. Wielkopiątkowe uroczystości zakończyła adoracja Krzyża. Podczas niej były zbierane ofiary na potrzeby Kościoła, co w Indiach zdarza się zaledwie kilka razy w roku ze względu na ubóstwo tutejszych chrześcijan, z których zdecydowana większość to tak zwani niedotykalni.
13 października to dzień, gdy 108 lat temu zakończyły się mające tam miejsce objawienia.
Przesłuchania w tej części rywalizacji rozpoczną się we wtorek o godz. 10.
Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański Papież nawiązał także do „brutalnych ataków” na Ukrainie.
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.