Osiem osób zginęło, a 33 odniosło obrażenia w niedzielę na skutek serii zamachów bombowych w Bagdadzie - poinformowała iracka policja.
Ataki - z użyciem samochodów-pułapek i bomb domowej roboty oraz przeprowadzone przez zamachowców-samobójców - rozpoczęły się około godz. 7 rano (5 czasu polskiego), czyli w godzinach szczytu.
Wybuchły co najmiej dwa samochody-pułapki, zabijając policjanta i przechodnia. Dwie kolejne osoby zginęły w zamachu na biura rządowego wydziału ds. kanalizacji. Kolejna bomba eksplodowała na północy miasta, gdy obok przejeżdżał autokar z irańskimi pielgrzymami. Jedna osoba poniosła śmierć, a dziewięć zostało rannych.
W miasteczku Tadżi na obrzeżach Bagdadu bomba podłożona w samochodzie zabiła rolnika i jego syna, którzy zmierzali na pobliskie targowisko. Siedmioletni chłopiec zginął natomiast, gdy eksplodowała bomba podłożona obok szkoły.
Nikt nie przyznał się do zamachów, ale przedstawiciele wywiadu irackiego twierdzą, że przeprowadzili je rebelianci, wykorzystując fakt, że rząd nie mianował jeszcze nowego ministra spraw wewnętrznych.
To tylko zachęciłoby Moskwę do kontynuowania agresywnej polityki.
Prace naprawcze trwają wszędzie tam, gdzie pozwala na to sytuacja bezpieczeństwa.
Prezydium COMECE z niepokojem przyjęło niedawny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.